czwartek, 21 czerwca 2012

Rozdział 4


- Chyba tak- odpowiedziałam tak cicho, że ledwo sama siebie słyszałam.
   Po rozłączeniu się, stałam przez kilka minut w bezruchu, a przed oczami miałam to co może zdarzyć się za chwilę, natomiast moje serce waliło tak jak nigdy dotąd. Gdy doszło już do mnie, co się dzieje i że dzieje się to naprawdę pobiegłam do swojego pokoju, chwyciłam większą torbę i zaczęłam do niej pakować najpotrzebniejsze rzeczy. Później zbiegłam z powrotem do salonu, a następnie wyszłam wolno przed dom. Gdy ujrzałam czarnego vana na podjeździe całe moje ciało zesztywniało. Wtem ponownie zadzwonił mój telefon. Niepewnie wyciągnęłam komórkę z kieszeni spodni i odebrałam.
   - Dobrze mała, teraz podejdź do auta, na które się tak cały czas gapisz- głos tego faceta był przerażający, zacisnęłam z całych sił pięści i ruszyłam w stronę samochodu.
   Miałam już łzy w oczach, gdy tylnia szyba się uchyliła. Robiło mi się słabo, modliłam się o to, żeby tylko nie zemdleć.
   -Cześć mała- powiedział jeden z mężczyzn siedzących z tyłu. Byłam tak przestraszona, że początkowo nie przyjrzałam się owym kolesiom.
   - Wy skończeni idioci. Nienawidzę was. To miało być śmieszne?- krzyknęłam na tyle głośno, żeby sąsiedzi z naprzeciwka wyjrzeli na ulicę, co się tam dzieje.
   Byli to oczywiście moi nowi koledzy. Słynne gwiazdki, które chyba sobie myślą, że mogą sobie robić z innych ludzi dobrą bekę. Cała ich piątka śmiała się w najlepsze, a ja zła usiadłam na krawężniku, ukrywając twarz w drżących dłoniach. Po chwili niekontrolowani z moich oczu popłynęły łzy. Kiedy odkryłam twarz, dostrzegłam siedzących po moich bokach chłopaków, którzy mi się przyglądali.
   - Oj nie znasz się na żartach- skomentował Harry, po czym od razu został szturchnięty przez Liama.
   - Ja w tym nie widzę nic śmiesznego. Mojego tatę kilka lat temu porwali w podobny sposób, a później zabili, bo nie miałyśmy z mamą, wystarczającej sumy pieniędzy na okup- wybuchnęłam jeszcze większym płaczem. W tym momencie najbardziej wkurzało mnie to, że każdy przechodzień zatrzymywał się przy nas, żeby zrobić zdjęcie chłopakom.
   - Przepraszam, muszę iść, wkurzają mnie ci wszyscy ludzie- podniosłam się z chodnika, a gdy chciałam już odejść poczułam czyjąś rękę na ramieniu. Był to Zayn.
   - Poczekaj, przecież możemy gdzieś pojechać z dala od wszystkich fanów- zaproponował, sztucznie się uśmiechając.
   - Nie dzięki, ale nie mam ochoty spędzać z wami dzisiaj czasu- nie słuchając przeprosin, oddaliłam się od nich wprost do domu.
   - Merry, co się stało?- spytała mama, gdy zobaczyła moją napuchniętą i rozmazaną od tuszu twarz.
   - Nic mamo- nie miałam ochoty tłumaczyć jej tego wszystkiego.
   - Zerwałaś z chłopakiem?- wierciła mi dziurę w brzuchu.
   - Nie, nie mam chłopaka, a tym bardziej nie chcę mieć w najbliższym czasie- odpowiedziałam, lekko naburmuszonym głosem.
   Poszłam do pokoju, zmyłam rozmazany makijaż i wyjęłam z torby, wcześniej spakowane rzeczy. Położyłam się na łóżku i wyjęłam telefon, który od jakiegoś czasu sygnalizował, że mam nieodebrane wiadomości. Domyślałam się od kogo mogą one być, a informacja na ekraniku tylko to potwierdziła. Poprawiłam sobie poduszkę i zabrałam się za odczytywanie wiadomości.
              WIADOMOŚCI:
I od Nialla:
„ Przepraszamy, nie wiedzieliśmy o tej tragedii, trzymaj się. Niall”
II od Zayna:
„ Mała, wszystko będzie dobrze, przykro nam i żałujemy tego. Zayn”
III od Liama:
„ Przepraszam za chłopaków, oni zawsze mają głupie pomysły, a ja jestem naiwny i się na to wszystko zgadzam, zamiast ich powstrzymać. Liam”
IV od Harrego:
„ Przepraszam za to co powiedziałem, do zobaczenia jutro w szkole. Harry”
V od Louisa:
„ To był mój pomysł, teraz tego żałuję, muszę ci to jakoś wynagrodzić, muszę ci to jakoś wynagrodzić, jutro po szkole zabieram cię do kina i nie przyjmuję odmowy. PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKO. Lou”
VI od Megan:
„ Hej kochana, co tam u Ciebie? Idziemy jutro na jakieś ciastko?”
   W związku, że na chłopaków wciąż jestem zła, odpisałam tylko Megan, że niestety mam już plany na jutro. Mianowicie tak chciałam iść z Lou do tego kina, aby się na nim odegrać, w pewien sposób.
   Nastepnego dnia w szkole nie zamieniłam prawie, zadnego słowa z chłopakami, nie licząc krótkiego „tak”, które było odpowiedzią na pytanie Louisa, czy idę z nim dziś do kina. Gdy to usłyszał na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Na angielskim, przez całą lekcję czułam na sobie wzrok Harrego, który przez 45 minut nie powiedział zupełnie nic, co w jego przypadku było czymś nowym.
   Po lekcjach Louis stał już przed budynkiem. Przez chwilę zastanawiałam się, czy może go nie olać i po prostu wyjść ze szkoły tylnim wyjściem i zwiać na przystanek. Skoro powiedziałam już, że pójdę to muszę dotrzymać słowa nawet jeśli tam strasznie mi się nie chce.
   - Hej, to na przeprosiny- chłopak wyjął zza siebie czerwoną różę, którą mi wręczył.
   - Dzięki- odpowiedziałam.
   Louis prowadził mnie na parking, gdzie zaparkowane było jego auto.
   - Ja idę piechotą- powiedziałam, gdy chłopak otworzył przede mną drzwi samochodu.
   -Czemu?
   - Bo chcę mieć pewność, że wylądujemy w kinie, a nie, nie wiadomo gdzie- powiedziałam pewnym siebie głosem.
   - Nie ufasz mi?- Lou spojrzał na mnie, robiąc przy tym słodkie oczka.
   - Po wczorajszym. Nie- odwzajemniłam spojrzenie.
   - No skore chcesz iść 2 godziny do kina no to, czemu nie. Chodźmy.
   - Ok., czyli nie chce ci się iść piechotą tak daleko.
   - No coś ty moje nogi tego nie wytrzymają- odparł, uśmiechając się  przy tym.
   - No dobra!- Lou otworzył ponownie przede mną drzwi, z miną małego chłopca, który namówił mamę na lizaka.
   - To pojedziemy autobusem- uśmiechnęłam się szyderczo, natomiast Lou nieco zbladł.
   - Yyy… Czym?
   - Autobusem, to taki…
   -Wiem co to jest- przerwał mi.
   Na przystanek doszliśmy równo z przyjazdem autobusu. Louis poszedł znaleźć dla nas miejsce, ja kupiłam bilety u kierowcy. Odnalazłam go od razu, ponieważ 
_____________________________________________________________________

No na razie tyle, zaraz postaram się tu wrzucić jakiegoś imagina. Komentujcie, bo komentować na tej stronie mogą WSZYSCY, bo mam tak ustawione, nie tylko ci którzy mają swoje konto na google, więc zapraszam do czytania i komentowania. :)
 

czwartek, 14 czerwca 2012

Komentujcie

Hej wiecie jak cudownie jest wejść na bloga i zobaczyć, że komuś się chciało i skomentował jakiś twój post. To jest takie cudowne uczucie, tak fajnie się robi na serduchu. Szkoda jednak, że tak mało komentujecie :( a to na prawdę nie zajmuje dużo czasu, wystarczy szczery komentarz. Więc naprawdę niezmierni miło mi będzie, jak kolejnym razem wejdę na tego bloga i zobaczę kilka nowych komentarzy :)
Pozdrawiam pyśki xx. :)

niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 3

   - Wczoraj byłaś jakaś taka inna- stwierdził Harry, który właśnie bawił się swoimi loczkami.  
   - Inna, czyli jaka?
   - Wydawałaś się być taką nadąsaną damą, której nic i nikt nie pasuje- bez jakiegokolwiek namysłu odpowiedział Niall.
   - Wczoraj po prostu miałam zły dzień, ba najgorszy w życiu. Jednym słowem pech- wytłumaczyłam im moje wczorajsze zachowanie.- A i przepraszam cię Zayn, za to jak cię chamsko potraktowałam.
   - Nic się nie stało- Nie stad, ni zowąd chłopak mnie przytulił.
   Nie spodziewałam się takiego zachowania. Zrobiłam zdziwioną minę, a mulat cały czas trzymał mnie w uścisku.
   - Zayn puść ją, ona się ciebie boi- odrzekł Niall, gdy spojrzał się na moją minę.
   - Ups sorki- powiedział zayn, gdy tylko mnie puścił.
   - Powinnaś wiedzieć, że my po prostu uwielbiamy się przytulać- wytłumaczył Harry, lekko się uśmiechając.
   - Ok. Na przyszłość będę już wiedzieć- gdy skończyłam wypowiadać te słowa, zadzwonił dzwonek na przerwę, a w przeciągu kilku sekund wokół chłopców zgromadziło się już kilka piszczących dziewczyn.
   Lekcje minęły mi naprawdę szybko, a na matematyce nawet udało mi się usiąść w jednej ławce z Harrym. Tak się złożyło, że tylko loczek był w tym samym wieku co ja. Całą lekcję przegadałam z nim. Na matematyce od nauczyciela nie dowiedziałam się niczego, pewnie dlatego, że nawet go nie słuchałam, byłam bardziej wciągnięta w opowieści Harrego o wpadkach jego kolegów z zespołu.
   - Hej, Merry zaczekaj!- usłyszałam głos Louisa, który właśnie biegł w moim kierunku.
   - Tak? Chcesz coś ważnego, bo śpieszę się na autobus?- spytałam, nerwowo spoglądając na zegarek.
   - Bo wiesz rozmawiałem z Hazzą i on mi powiedział, że fajnie się z tobą gada, więc chciałbym sam to ocenić i cie poznać. To co? Może powiesz mi coś o sobie, czy może mam cię do tego zmusić?- końcówkę tej wypowiedzi powiedział strasznie poważnym głosem.
   - Zmusić, ale że w jakim sensie?- nagle Lou zaczął mnie łaskotać, a ja w związku, że łaskotki miałam na całym ciele zaczęłam piszczeć jak oszalała.
   - Przestań. Louis przestań, to nie jest śmieszne- mówiłam, próbując wyrwać się z jego rąk.
   - No to opowiadaj.
   - Chętnie, ale nie dzisiaj. Przepraszam, ale mam autobus za 7 min. Może być jutro?- odwróciłam się do niego plecami i zrobiłam kilka kroków w stronę wyjścia.
   - Ej ludzie słuchajcie! Lady Gaga jest przed wyjściem!- krzyknął Louis, a tłum ludzi w ułamku kilku sekund znalazł się pod szklanymi drzwiami szkoły.
   - Oszalałeś?! Czemu to zrobiłeś?- krzyknęłam w stronę uśmiechniętego Lou.
   - Nie lubię być drugi, a jeszcze gdybym miał być trzeci to już w ogóle nie był bym zadowolony.
   - Zbytnio nie rozumiem o co ci tak właściwie chodzi- spojrzałam na niego z miną w stylu (wtf)
   - No co ja po prostu lubię poznawać piękne dziewczyny, zanim zrobią to moi napaleni koledzy.
   - A co z moim autobusem, zaraz mi odjedzie?- zmieniłam temat.
   - Pojedziesz następnym.
   - No pewnie następnym, następny jedzie dopiero za półtorej godziny, już szybciej bym doszła pieszo.
   - A to jest nawet bardzo dobry pomysł. Świeże powietrze na pewno dobrze nam zrobi. Co ty na to?
   - Dobra niech ci będzie.
   - No to, o czym chcesz rozmawiać?- spytałam, gdy wreszcie udało nam się wyjść z budynku szkoły.
   - Jednym słowem o wszystkim- bez namysłu odpowiedział Lou, spoglądając na mnie tymi swoimi zielonymi oczami.
   Opowiadać o sobie i o wszystkich moich przygodach skończyłam, dopiero kiedy skręcaliśmy w uliczkę, przy której znajdował się mój dom. Mimo wszystko i tak cieszę się, że mogłam spędzić te pół godziny w miłym towarzystwie chłopaka.
   - Chcesz wejść?- zadałam pytanie, a Lou tylko się uśmiechnął, po czym odmówił. Rzucił krótkie "pa" i się odwrócił.
   - Lou zaczekaj- podbiegłam do niego.- Dzisiaj dowiedziałeś się sporo rzeczy o mnie, a za to ja nic nie wiem o tobie, no prócz twojego imienia.
   - Wpisz sobie w Wikipedię, tam jest o mnie naprawdę dużo informacji- odparł, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek
   - Nie! Ja tak nie chcę. Jutro ja odprowadzam ciebie, a ty mi opowiadasz o sobie- postawiłam warunek.
   - Ale ja...
   - Nie ma, żadnego ale- odparłam, po czym ruszyłam w stronę drzwi.
   - Kto to był?- dobiegły mnie powitalne słowa mamy, krzątającej się w kuchni, z której dochodziły piękny zapach ciasta.
   - Podglądałaś?
   - Nie, tylko tak spojrzałam na chwilę- zaczęła się tłumaczyć.
   - Więc jednak tak.
   - Powiesz mi w końcu kto to był?- nie dawała za wygraną.
   - Kolega- odpowiedziałam, krótko, po czym wzięłam się za jedzenie, naszykowanego obiadu.
   - Chodzicie razem do klasy?- mama wciąż drążyła temat Louisa.
   - Nie. On już jest w ostatniej klasie.
   - Dobra jedz, już ci nie przeszkadzam.
   - No wreszcie- włożyłam do ust kawałek kotleta, którego momentalnie wyplułam na talerz.- Gorące- krzyknęłam sięgając po szklankę wody, którą wypiłam za jednym razem.
   Po obiedzie zaniosłam torbę do pokoju i włączyłam komputer. Odpisałam na wiadomość Megan, która pytała się jak mi jest w nowej szkole. W pewnym momencie poczułam wibracje mojego telefonu, wyjęłam komórkę z kieszeni i spojrzałam na ekran, na którym wyświetlił się numer prywatny, jednak mimo to postanowiłam odebrać.
   - Halo- powiedziałam spokojnym tonem do słuchawki, z której wydobywały się dziwne szmery.
   - Słuchaj mnie uważnie- powiedział ktoś z zachrypniętym, męskim głosem.- Właśnie stoję pod twoim domem, masz 5 minut na wyjście z niego. Nikomu ani słowa bo pożałujesz ty i twoja rodzina. Jasne?!- warknął, tym nieprzyjemnym głosem, a moje nogi zaczęły stawać się miękkie, a ręce drżały.

________________________________________________________________________

Jak wam się podoba? Kolejną część wstawię za pare dni, bo na razie szkoła i wyciąganie ocen :)

Imagin z Zaynem

Z: Kochanie oglądamy mecz?
T: A kto gra?
Z: Anglia z Polską.
T: No w końcu mają szanse wygrać.
Z: Ale Anglia wygrał 4 dni temu.
T: Kotku mnie Anglia nie obchodzi ja jestem za Polakami. Widziałeś jakie ciacho z tego Lewandowskiego? O kurde to jest Błaszczykowski? Taki przystojniak?!
Z: ....
T: ...
Z: Wcale nie są przystojni.
T: Jesteś zazdrosny?
Z: Nie, nie jestem!
T: To dobrze, że Ci nie przeszkadz a, to że ślinię się na widok piłkarzy. Ale oni muszą mieć klaty...
Z: Nudny ten mecz, może włączymy jakiś film?
T: Oj Zayn, żartowałam przecież, ty jesteś dla mnie najważniejszy i najprzystojniejszy na świecie- przybłiżyłaś się do chłopaka i czule go pocałowałaś.
 ____________________________________________________________________________

Co sądzicie o imaginach opartych tylko na dialogach ? Wolicie tego typu imaginy, czy raczej takie opisywane?
:):):):):):):):) 

piątek, 8 czerwca 2012

2 Rozdział


Całe szczęście nauczyciel, jeszcze nie przyszedł. Bynajmniej jakiś jeden plus w tym całym pechowym dniu. W pewnym momencie wśród osób z mojej klasy dostrzegłam Larę, dziewczynę której wprost nienawidziłam. Jak dla mnie była ona bogatą, rozpieszczoną lalką Barbie. Od początku gimnazjum toczyłam z nią co chwilę jakieś wojny. Czyli jednak ten dzień można wpisać na czarną listę.
   - Witam klasę i zapraszam na lekcję- powiedział jasnowłosy mężczyzna z lekkim zarostem na twarzy, po czym otworzył drzwi.
   Minutę później siedziałam już w ławce z rudą dziewczyną ze sporą ilością piegów na nosie i policzkach. Widziałam ją po raz pierwszy w życiu, zresztą tak jak prawie wszystkich znajdujących się w sali od chemii.
   - Cześć. Jestem Cher. A ty?- zapytała, po długim wpatrywaniu się we mnie.
   - Hej. Merry- odburknęłam krótko.
   - Zły humor?- spytała Cher.
   - Tak. Aż tak to po mnie widać?
   - Nie będę ukrywać, że nie. Słyszałaś, że od tego roku chodzą do tej szkoły chłopcy z One Direction?- zadała kolejne pytanie.
   - Czyli? To ktoś znany?- zupełnie nie miałam pojęcia o kim ona mówiła.  
   - No proszę cię, nie mów, że ich nie znasz- Cher do tej wypowiedzi dodała lekko zdziwiony wyraz swojej piegowatej twarzyczki.
   - Nie, nie znam nikogo takiego.
   - Ok., to mogę ci coś opowiedzieć o…
   - Proszę nie rozmawiać droga panno- nauczyciel przerwał mojej towarzyszce z ławki, która już do końca lekcji nie powiedziała ani słowa.
   Kiedy zajęcia się skończyły, przed głównym wyjściem stała chyba połowa dziewczyn z całej szkoły. Cały czas piszczały i się nawzajem przekrzykiwały. Mimo owego utrudnienia i tak postanowiłam przepchać się do drzwi. Chciałam jak najszybciej wyjść z budynku.
   - Przepraszam. Halo, chcę przejść- powtarzałam co chwilę te słowa, usiłując przebić się przez tłum.
   W pewnym momencie ktoś bezczelnie mnie popchnął i za nim się obejrzałam stałam twarzą w twarz z jakimś chłopakiem. Dzieliło nas może kilka centymetrów. Chłopak ten był trochę wyższy ode mnie, miał blond włosy, i niebieskie, wręcz jasno błękitne oczy.
   - Przepraszam, nie chciałam, ktoś mnie popchnął na ciebie- powiedziałam, jednocześnie cofając się nie co.
   - Nic się nie stało- uśmiechnął się, odkrywając przy tym swoje zęby, na których znajdował się aparat, po czym wziął mój zeszyt, który trzymałam w dłoni i zaczął coś w nim pisać, swoim długopisem.
   - Co ty robisz?- zapytałam, zdziwiona całą tą sytuacją.
   - No jak to co? Daję ci autograf. Przecież pewnie po to chciałaś się tu dostać.
   - Co? Nie potrzebuję, żadnych autografów- wyrwałam, mu mój zeszyt z biologii.
   - To może zdjęcie?- zapytał drugi z chłopaków.
   - Nie robie sobie zdjęć z ludźmi, których nawet nie znam. Ja chcę tylko wyjść z tej szkoły, a wasze fanki mi to utrudniają- próbowałam powiedzieć to spokojnie i wydaje mi się, że nawet jakoś mi to wyszło. Następnie ominęłam chłopaków i nareszcie znalazłam się na świeżym powietrzu. Miałam jakieś nie całe trzy minuty na dojście na przystanek, więc postanowiłam pobiec, żeby nie czekać na kolejny autobus.
   Do końca dnia nic pechowego już mnie nie spotkało. Opowiedziałam mamie trochę o pierwszym dniu w nowym liceum. Później naszykowałam sobie ubranie na jutro, żeby nie wyszło tak jak dzisiaj z moją czarną spódnicą całą w plamach. O jedenastej leżałam już grzecznie w łóżku z książka w ręku, którą ostatnio wypożyczyłam z miejskiej biblioteki.
   Jestem niezmiernie wdzięczna mojemu budzikowi, który wyrwał mnie z sennego koszmaru, o którym nie będę mówić, bo chcę się go jak najszybciej pozbyć ze swoich myśli. Szybko podniosłam się z łóżka z myślą, że dzisiejszy dzień w szkole, będzie o wiele lepszy od poprzedniego.
   Hura! Dojechałam do szkoły, w żaden sposób nienaruszona i nawet nie musiałam się przebierać. Jednak, gdy byłam już na szkolnym holu, okazało się, że pierwsza lekcja została odwołana, z powodu braku nauczycielki od hiszpańskiego. No i oczywiście tylko ja nie zostałam o tym poinformowana.
   Nie miałam ochoty bezczynnie siedzieć na korytarzu, gapiąc się w sufit, więc wyciągnęłam z torby książkę, usiadłam na ławce i zaczęłam czytać. Tak się wciągnęłam w treść powieści, że nie spostrzegłam, kiedy koło mnie znalazło się pięciu chłopaków.
   - Siema humorzasta księżniczko- jako pierwszy przywitał się ten w brązowych lokach.  
   - Hej. Nie jestem, żadną księżniczką! Jestem po prostu Merry- lekko się do nich uśmiechnęłam.- A wy to?- dodałam po chwili namysłu.
   -Louis- przedstawił się chłopaka stojący całkiem po prawej stronie.- To jest Harry- wskazał chłopaka w lokach.- To Liam, Niall i nasz Bad boy Zayn- dokończył kolejno wskazując swoich towarzyszów.
   - Co tu robicie tak wcześnie?- zapytałam, gdy Lou skończył przedstawiać chłopaków. 
   - Zawsze przychodzimy wcześniej, żeby dziewczyny się na nas nie rzuciły w samym wejściu, utrudniając innym dostanie się do budynku- wytłumaczył ciemnowłosy Zayn, lekko się przy tym uśmiechając.
   - Możecie też obmyślić, jakąś taktykę z wychodzeniem ze szkoły- powiedziałam.
   - Spokojnie, za kilka dni będzie zupełnie spokojnie. Zawsze na początku fanki nie dają nam żyć, ale po paru dniach się uspakajają- odparł blondyn.
   - A teraz, tak na poważnie, naprawdę nas nie znasz?- spytał Lou z lekkim niedowierzeniem w głosie.
   - Teraz już znam, ale wcześniej naprawdę o was nie słyszałam i nie wiem, dlaczego te wszystkie dziewczyny tak na was naskakują- odpowiedziałam szczerze.
   - Wytłumaczę ci wszystko w wielkim skrócie. Więc każdy z nas przyszedł osobno do XFactora i tam połączono nas w zespół, który nazwaliśmy One Direction, a po udziale w show podpisaliśmy kontrakt i teraz po prostu śpiewamy, nagrywamy pierwszą płytę, kręcimy teledyski i koncertujemy, a oprócz tego chodzimy do szkoły- wyjaśnił Liam.
   - A to może jednak dacie mi ten autograf?- wyciągnęłam w ich stronę książkę, którą wcześniej czytałam. 
_______________________________________________________________

No na razie tyle wstawię kolejny, jeśli będę mieć co najmniej 5 komentarzy :)

czwartek, 7 czerwca 2012

Imagin z Harrym

  Siedzicie razem z Harrym na kanapie przed telewizorem. Od jakieś godziny jesteście pochłonięci oglądaniem drugiej części Madagaskaru. Pozostali chłopcy, z którymi mieszkasz, są na jakiejś imprezie urodzinowej siostry Zayna. Ty zostałaś z Harrym, który od rana źle się czuł.
T: A Tobie kotku, co się we mnie najbardziej podoba?- spytałaś swojego, wpatrzonego w ekran telewizora chłopaka, po obejrzeniu filmowej sceny Glorii z Moto-moto.
H: Że cię dużo- uśmiechnąć się do Ciebie, odsłaniając przy tym swoje równe, białe ząbki, a ty go szturchnęłaś w rękę.
T: Tak, tak bardzo śmieszne. A tak naprawdę?
H: Więc- jego oczy wbiły się w twoje tęczówki.
H: Najbardziej kocham twoje piękne jak ocean, twoje delikatne usta, które sprawiają, że zapominam o całym świecie, gdy zatracamy się w pocałunku twoje gładkie i zawsze zimne dłonie, twoje nogi, na które zawsze narzekasz, że są za grube, twoje włosy, które zawsze pachną jabłkowym szamponem, twoje uszy, twój idealny brzuch, na którym wiem, że masz łaskotki i twój piękny malowniczy głos, który mogę słychać całymi dniami i nocami- to co mówił, było takie cudowne, że samotna łza spłynęła po twoim zarumienionym policzku. Pocałowałaś Harrego czule, a łzy zaczęły ci lecieć strumieniem, mocząc już nie tylko twoje policzki, ale także twarz Hazzy.
H: Jeszcze kocham to jak się rumienisz i moczysz mi ubrania łzami- dodał, gdy się od siebie oderwaliście.
__________________________________________________________

Takie trochę słabe, ale pisałam na szybko. Wgl  chciałabym, żebyście komentowali moje posty. Postaram się zaraz wrzucić nowy rozdział :)

środa, 6 czerwca 2012

Rozdział 1



   Cudowny, ostatni wakacyjny dzień, jutro już nie będzie tak cudownie. Pierwszy dzień szkoły przyniesie nowych znajomych, nauczycieli i nowe przygody. Wracając do dzisiaj, do wakacji. Dzień miałam zaplanowany, jak zresztą każdy poprzedni. Mianowicie wraz ze swoimi przyjaciółkami Megan i Julią, wybierałyśmy się do galerii handlowej. Każdej z nas udało się w wakacje zarobić jakąś gotówkę, którą teraz miałyśmy ogromną ochotę wydać. Oczywiście rzecz jasna na nowe ciuchy.
   Gdy moje przyjaciółki przyszły po mnie, ja oczywiście dopiero robiłam sobie makijaż, wiec dziewczyny musiały spędzić trochę czasu z moją jakże troskliwą mamą.
   - No nareszcie Merry, ile można czekać?- prawie wykrzyczała te słowa na mój widok ciemnowłosa Megan.
   - Przepraszam dziewczyny, ale wiecie, że nigdy nie potrafię wyrobić się na czas- odpowiedziałam, z przepraszającą miną na twarzy.
   Po kilkuminutowej rozmowie z moją mamą, udało się nam wreszcie znaleźć na zewnątrz. Pogoda na dworze była idealna. Na niebie nie było ani jednej chmurki, a od czasu do czasu poczuć można było przyjemny, ciepły wiaterek.
   W sklepach, aż roiło się od ludzi. Gdzie się nie spojrzało, tam tłumy klientów przeglądały wieszaki, albo wpatrywały się w sklepowe wystawy. Jednak nic nie było w stanie popsuć nam humorów i zakupów, bynajmniej dziś.
   Około godziny trzeciej po południu, niesamowicie zmęczone, ale zadowolone i obkupione, opuściłyśmy centrum handlowe. W drodze do domu, zatrzymałyśmy się jeszcze w pobliskiej kawiarni na nasze ulubione ciastka z budyniem i owocami.
   - Moż
ecie uwierzyć w to, że już jutro będziemy licealistkami- zaczęłam temat, po tym jak złożyłyśmy zamówienia.
   - No coś ty, do mnie to pewnie dotrze za kilka dni- odpowiedziała Julia, po czym włożyła sobie do buzi kawałek ciastka, które właśnie przyniosła nam kelnerka.
   - Liceum, jak liceum, ja bardziej nie mogę pogodzić się z tym, że każda z nas wybiera się do innej szkoły- dodała Megan.
   - Co prawda, to prawda. Nie wiem jak przeżyje tę rozłąkę po tylu latach- skomentowałam.
   Do końca dnia byłam wesoła jak nigdy wcześniej. Do mojego jakże pozytywnego nastroju na pewno przyczyniły się jak najbardziej udane zakupy z dziewczynami. Po kolacji poszłam po raz setny sprawdzić na którą jutro mam lekcje, a następnie poszłam spać, mimo, że była dopiero godzina dziesiąta po południu.
   Dzień od samego ranka zapowiadał się niezbyt ciekawie. Na dworze ciemne chmury przysłaniały słońce, a krople deszczu rozbijały się o puste ulice i chodniki. Do tego nigdzie nie mogłam znaleźć swojej czarnej, galowej spódnicy. A gdy wreszcie wyciągnęłam ją z dna szafy, okazało się, że jest ona cała w małych białych plamkach. Musiałam niestety zmienić zaplanowany strój, na jakiś inny, a żeby tego jeszcze było mało, nigdzie nie mogłam znaleźć swojego telefonu. Z minuty, na minutę robiłam się coraz bardziej zła.
   Kiedy w końcu udało mi się wyjść z domu, w drodze na przystanek jakiś debilny kierowca wjechał w kałużę, chlapiąc mnie przy tym od pasa, po same buty. Miałam wielką ochotę się rozpłakać, ale w ostatniej chwili się powstrzymałam.
   Godzinę później wkładałam już rzeczy do szkolnej szafki, gdy nagle jakiś chłopak we mnie wbiegł. Oczywiście wystarczyło kilka sekund, żebym znalazła się na ziemi, przywalona książkami i zeszytami. Spojrzałam na chłopaka, który prawie płakał ze śmiechu. Patrząc tak na jego słodką twarzyczkę, miałam ogromną ochotę mu przywalić, którymś z moich podręczników.
   - Nie wiem co cię tak śmieszy- warknęłam, surowym tonem.
   - Nic ci się nie stało? Wszystko okay?- spytała mulat z chamskim uśmieszkiem na twarzy.
   - Nie no jasne, że jest okay, ja wprost uwielbiam leżeć na ziemi przywalona książkami, pierwszego dnia w nowej szkole.
   - Mogę ci jakoś pomóc?
   - O tak! Zejdź mi z oczu!- powiedziałam oburzona.
   Gdy tylko chłopak sobie poszedł, powoli wstałam z ziemi i zaczęłam zbierać rozsypane po całym korytarzy rzeczy. Chwilę później zadzwonił dzwonek na lekcje.
   - No super, gdzie ja teraz znajdę salę?- szepnęłam pod nosem.
   Całe szczęście znajdowałam się blisko sekretariatu, do którego zresztą się udałam. Sekretarka dokładnie objaśniła mi, gdzie znajduje się poszukiwana przeze mnie sala. Następnie już bez najmniejszego problemu znalazłam salę 302.
________________________________________________________________________________

Na razie tyle. Tak wiem, że nudne, ale podobno początki zawsze są nudne. Jutro wstawię dalszą część.
Mam ogromną prośbę, jeśli to przeczytałaś/łeś zostaw jakiś komentarz, to dla mnie bardzo ważne. <3

poniedziałek, 4 czerwca 2012

Bohaterowie

Merry- 16 letnia zwyczajna dziewczyna. Od dziecka mieszka w Londynie. Właśnie wybiera się do liceum. Uwielbia zakupy, spotkania z przyjaciółmi. Wychowuje ją mama, bo ojciec został zamordowany, gdy miała 12 lat. Jest pracowita, ale łatwo ją zranić. Przyjaźni się z Megan i Julią, koleżankami z gimnazjum.

Megan- Przyjaciółka Merry z jednej klasy z gimnazjum. Jej rodzice pochodzą z Włoch. Nie lubi gdy ktoś się spóźnia, ale sama często to robi. W przyszłości chce zostać modelką.

Julia- Najlepsza przyjaciółka Merry. Znają się od dziecka.Uwielbia grać na gitarze i pianinie oraz dobre horrory na dużym ekranie. Jest bardzo ambitna i uwielbia mrożoną kawę.
Louis Tomlinson- Jeden z członków brytyjsko-irlandzkiego zespołu One Direction. Ma 19 lat. Kocha marchewki i swoich kolegów z zespołu. Woli brunetki od blondynek.

Harry Styles- 17 letni członek zespołu One Direction. Kocha koty, swoje kręcone włosy i Louisa. Jest najmłodszym członkiem zespołu i za razem największym flirciarzem.
 Zayn Malik- Kolejny członek zespołu One Direction. Ma 18 lat, kocha się przytulać i tatuować swoje ciało. Chodzi do liceum. Ma przekute uszy.
Niall Horan- 18 letni Irlandczyk, członek zespołu One Direction. Jako jedyny ma niebieskie oczy i farbowane na blond włosy. Nie wyobraża sobie życia bez jedzenia i swojej gitary.Jest bardzo wrażliwy i zawsze radosny. Lubi łamać prawa grawitacji.
Liam Payne- Najspokojniejszy z chłopaków z One Direction. 18 letni romantyk. Boi się łyżek i ma dwa żółwie; mieszka razem z czwórką pozostałych chłopaków w ich wspólnym domu w Londynie.


Tak bardzo ogólnie no, ale jest i to się liczy. Jutro wrzucę na 90% pierwszy rozdział. Niektóre informacje nie są prawdziwe, trochę tam pozmyślałam. Zapraszam do mnie na facebooka :) link-http://www.facebook.com/#!/pages/One-Direction-I-m-a-g-i-n-y-/341244599257475.
Dobranoc :* 



niedziela, 3 czerwca 2012

Tak na wstępie. :)

A więc Hej wszystkim. Nazywam się Natalia, mam 16 lat.
Tego bloga złożyłam, aby podzielić się z wami moimi opowiadaniami o cudownych chłopakach z One Direction (Jeśli ich nie lubisz to po prostu stąd wyjdź) będę tutaj wstawiać także imaginy, których napisałam dosyć sporo. Ale jak na razie muszę ogarnąć tą stronę i wtedy się posypią posty. Dobra to tyle jak na razie <33
Natalia <3