niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 3

   - Wczoraj byłaś jakaś taka inna- stwierdził Harry, który właśnie bawił się swoimi loczkami.  
   - Inna, czyli jaka?
   - Wydawałaś się być taką nadąsaną damą, której nic i nikt nie pasuje- bez jakiegokolwiek namysłu odpowiedział Niall.
   - Wczoraj po prostu miałam zły dzień, ba najgorszy w życiu. Jednym słowem pech- wytłumaczyłam im moje wczorajsze zachowanie.- A i przepraszam cię Zayn, za to jak cię chamsko potraktowałam.
   - Nic się nie stało- Nie stad, ni zowąd chłopak mnie przytulił.
   Nie spodziewałam się takiego zachowania. Zrobiłam zdziwioną minę, a mulat cały czas trzymał mnie w uścisku.
   - Zayn puść ją, ona się ciebie boi- odrzekł Niall, gdy spojrzał się na moją minę.
   - Ups sorki- powiedział zayn, gdy tylko mnie puścił.
   - Powinnaś wiedzieć, że my po prostu uwielbiamy się przytulać- wytłumaczył Harry, lekko się uśmiechając.
   - Ok. Na przyszłość będę już wiedzieć- gdy skończyłam wypowiadać te słowa, zadzwonił dzwonek na przerwę, a w przeciągu kilku sekund wokół chłopców zgromadziło się już kilka piszczących dziewczyn.
   Lekcje minęły mi naprawdę szybko, a na matematyce nawet udało mi się usiąść w jednej ławce z Harrym. Tak się złożyło, że tylko loczek był w tym samym wieku co ja. Całą lekcję przegadałam z nim. Na matematyce od nauczyciela nie dowiedziałam się niczego, pewnie dlatego, że nawet go nie słuchałam, byłam bardziej wciągnięta w opowieści Harrego o wpadkach jego kolegów z zespołu.
   - Hej, Merry zaczekaj!- usłyszałam głos Louisa, który właśnie biegł w moim kierunku.
   - Tak? Chcesz coś ważnego, bo śpieszę się na autobus?- spytałam, nerwowo spoglądając na zegarek.
   - Bo wiesz rozmawiałem z Hazzą i on mi powiedział, że fajnie się z tobą gada, więc chciałbym sam to ocenić i cie poznać. To co? Może powiesz mi coś o sobie, czy może mam cię do tego zmusić?- końcówkę tej wypowiedzi powiedział strasznie poważnym głosem.
   - Zmusić, ale że w jakim sensie?- nagle Lou zaczął mnie łaskotać, a ja w związku, że łaskotki miałam na całym ciele zaczęłam piszczeć jak oszalała.
   - Przestań. Louis przestań, to nie jest śmieszne- mówiłam, próbując wyrwać się z jego rąk.
   - No to opowiadaj.
   - Chętnie, ale nie dzisiaj. Przepraszam, ale mam autobus za 7 min. Może być jutro?- odwróciłam się do niego plecami i zrobiłam kilka kroków w stronę wyjścia.
   - Ej ludzie słuchajcie! Lady Gaga jest przed wyjściem!- krzyknął Louis, a tłum ludzi w ułamku kilku sekund znalazł się pod szklanymi drzwiami szkoły.
   - Oszalałeś?! Czemu to zrobiłeś?- krzyknęłam w stronę uśmiechniętego Lou.
   - Nie lubię być drugi, a jeszcze gdybym miał być trzeci to już w ogóle nie był bym zadowolony.
   - Zbytnio nie rozumiem o co ci tak właściwie chodzi- spojrzałam na niego z miną w stylu (wtf)
   - No co ja po prostu lubię poznawać piękne dziewczyny, zanim zrobią to moi napaleni koledzy.
   - A co z moim autobusem, zaraz mi odjedzie?- zmieniłam temat.
   - Pojedziesz następnym.
   - No pewnie następnym, następny jedzie dopiero za półtorej godziny, już szybciej bym doszła pieszo.
   - A to jest nawet bardzo dobry pomysł. Świeże powietrze na pewno dobrze nam zrobi. Co ty na to?
   - Dobra niech ci będzie.
   - No to, o czym chcesz rozmawiać?- spytałam, gdy wreszcie udało nam się wyjść z budynku szkoły.
   - Jednym słowem o wszystkim- bez namysłu odpowiedział Lou, spoglądając na mnie tymi swoimi zielonymi oczami.
   Opowiadać o sobie i o wszystkich moich przygodach skończyłam, dopiero kiedy skręcaliśmy w uliczkę, przy której znajdował się mój dom. Mimo wszystko i tak cieszę się, że mogłam spędzić te pół godziny w miłym towarzystwie chłopaka.
   - Chcesz wejść?- zadałam pytanie, a Lou tylko się uśmiechnął, po czym odmówił. Rzucił krótkie "pa" i się odwrócił.
   - Lou zaczekaj- podbiegłam do niego.- Dzisiaj dowiedziałeś się sporo rzeczy o mnie, a za to ja nic nie wiem o tobie, no prócz twojego imienia.
   - Wpisz sobie w Wikipedię, tam jest o mnie naprawdę dużo informacji- odparł, a na jego twarzy pojawił się chytry uśmieszek
   - Nie! Ja tak nie chcę. Jutro ja odprowadzam ciebie, a ty mi opowiadasz o sobie- postawiłam warunek.
   - Ale ja...
   - Nie ma, żadnego ale- odparłam, po czym ruszyłam w stronę drzwi.
   - Kto to był?- dobiegły mnie powitalne słowa mamy, krzątającej się w kuchni, z której dochodziły piękny zapach ciasta.
   - Podglądałaś?
   - Nie, tylko tak spojrzałam na chwilę- zaczęła się tłumaczyć.
   - Więc jednak tak.
   - Powiesz mi w końcu kto to był?- nie dawała za wygraną.
   - Kolega- odpowiedziałam, krótko, po czym wzięłam się za jedzenie, naszykowanego obiadu.
   - Chodzicie razem do klasy?- mama wciąż drążyła temat Louisa.
   - Nie. On już jest w ostatniej klasie.
   - Dobra jedz, już ci nie przeszkadzam.
   - No wreszcie- włożyłam do ust kawałek kotleta, którego momentalnie wyplułam na talerz.- Gorące- krzyknęłam sięgając po szklankę wody, którą wypiłam za jednym razem.
   Po obiedzie zaniosłam torbę do pokoju i włączyłam komputer. Odpisałam na wiadomość Megan, która pytała się jak mi jest w nowej szkole. W pewnym momencie poczułam wibracje mojego telefonu, wyjęłam komórkę z kieszeni i spojrzałam na ekran, na którym wyświetlił się numer prywatny, jednak mimo to postanowiłam odebrać.
   - Halo- powiedziałam spokojnym tonem do słuchawki, z której wydobywały się dziwne szmery.
   - Słuchaj mnie uważnie- powiedział ktoś z zachrypniętym, męskim głosem.- Właśnie stoję pod twoim domem, masz 5 minut na wyjście z niego. Nikomu ani słowa bo pożałujesz ty i twoja rodzina. Jasne?!- warknął, tym nieprzyjemnym głosem, a moje nogi zaczęły stawać się miękkie, a ręce drżały.

________________________________________________________________________

Jak wam się podoba? Kolejną część wstawię za pare dni, bo na razie szkoła i wyciąganie ocen :)

3 komentarze: