- Dobra misiek, leć po tą koszulę, a ja idę pogadać z Liamem-
cmoknął mnie w policzek i pobiegł do swojej sypialni, a ja z
Harrym poszłam do salonu, w którym właśnie zalegali na kanapie
Liam i Zayn.
- Payne musimy porozmawiać. Teraz- powiedziałam
surowym głosem.
- O stary ja na twoim miejscu bym się bał-
wtrącił Malik.
Liam niepewnie do mnie podszedł, a ja
chwyciłam jego dłoń i pociągnęłam go w stronę kuchni. Niedługo
potem, siedzieliśmy już na krzesłach w jadalni, a Liam wpatrywał
się we mnie z pytającą miną na twarzy.
- Powiem krótko i
na temat. Dzisiaj o osiemnastej widzę cię u mnie i nie ma, żadnego
„ale”...- chłopak momentalnie posmutniał.
- No i tu jest
mały problem, bo chciałbym tego sylwestra spędzić z Danielle.
- To weź ją ze sobą.
- Nie chcę robić twojej mamie
problemu. Czterech pajaców w zupełności wystarczy.
- Liam
skończ. Mogę twój telefon?- chłopak podał mi swojego Iphona, a
ja pośpiesznie odszukałam w kontaktach numer jego dziewczyny, po
czym nadusiłam zieloną słuchawkę.
- A to nie twoje
kochanie. Hej tu Merry- przywitałam się.- Nie nic się nie stało-
odruchowo zerknęłam na Liama.- A więc zapraszam cię do siebie na
sylwestra i nie przyjmuję odmowy. Tak, tak Liam, też dostał
zaproszenie. Dobra Liam ci zdradzi szczegóły, bo ja muszę lecieć
do domu- oddałam Paynowi telefon, a następnie podeszłam do Louisa,
który czekał w progu.
- Ładna ta koszula- cmoknęłam jego
usta i wyszliśmy z domu, trzymając się za ręce.
- Co tak
długo?- tymi słowami, powitała nas moja mama, która właśnie
odkurzała dywan w przedpokoju.- A gdzie zakupy?
- Ups, chyba
zostały w samochodzie, zaraz je przyniosę- odparł Louis, ponownie
wychodząc na dwór.
Minuty mijały, a żadne z naszej trójki
nie miało czasu nawet na krótką przerwę. Lou pomagał mojej mamie
w kuchni, z której dochodziły cudowne zapachy, natomiast ja
stroiłam salon i nakrywałam do stołu. Efekt końcowy był
niesamowity, wszędzie roiło się od baloników i serpentyn. O wpół
do ósmej, postanowiłam przebrać się w coś bardziej
odpowiedniego. Założyłam krótką granatową sukienkę, która
idealnie współgrała z ciemną koszulą Louisa. Natomiast na nogi
wsunęłam ulubione, czerwone szpilki, po czym wróciłam do salonu.
- Merry, możesz przynieść dwa krzesła z góry?- spytała mama.
- Ja po nie pójdę- krzyknął Louis, którego głos wydobył się
z kuchni.
- Ślicznie wyglądasz. Musimy porozmawiać, zniosę
te krzesła i spotkamy się w twoim pokoju. Okay?- oznajmił, po czym
poszedł na górę, a ja tuż za nim powędrowałam do swojej
sypialni. Usiadłam na łóżku i zaczęłam bawić się wisiorkiem,
który dostałam od swojego chłopaka.
- Mówiłem już, że
ślicznie ci w tej sukience?- podszedł do mnie, złapał za moje
dłonie, głęboko wpatrując się w moje oczy.
- No coś tam
wspominałeś- usiadłam mu na kolanach, ani na moment nie odrywając
wzroku od jego oczu.
- Mam coś dla ciebie.
- A to z
jakiej okazji?
- A tak bez okazji, będą pasować do wisiorka-
podał mi małe, czarne pudełeczko, w którym znajdowały się
piękne, srebrne kolczyki w kształcie serca.
- Piękne są.
Dziękuję kochanie-cmoknęłam go w policzek.
- Podobają
się?
- No jasne, ale nie musiałeś ich kupować.
-
Musiałem, bo raz słyszałem, że kobiety bardziej kochają swoich
mężczyzn, gdy ci obdarowują je prezentami.
- Wcale, że nie.
Ja cię kocham zawsze tak samo mocno- odpowiedziałam.- Dobra chodźmy
już na dół- wtuleni w siebie zeszliśmy z powrotem do salonu, po
którym krzątali się już pozostali chłopcy, Danielle i mama.
Wszyscy w tym samym momencie podnieśli wzrok na mnie i Louisa.
- Hej gołąbeczki- powitał nas Niall, który jako jedyny siedział
już przy stole i zajadał się sałatką.
- No cześć
żarłoku- opowiedziałam siadając do stołu, naprzeciwko blondyna.
Chwilę później wszyscy zajadali się już specjałami mamy,
która mimo sporej różnicy wieku odnalazła z nami wspólny język.
- Zatańczysz?- Lou złapał moją dłoń, która właśnie sięgała
po ciasto czekoladowe.
- Jasne- poszliśmy na parkiet, gdzie po
chwili dołączyli do nas Liam z Danielle oraz Harry, który do tańca
porwał moją mamę.
Do północy bawiliśmy się znakomicie, a
jedzenie było wprost rewelacyjne. Gdy zbliżała się 24 wszyscy z
kieliszkami w dłoniach wyszliśmy przed dom. Fajerwerki rozświetliły
ciemno granatowe niebo, a ja zaczęłam składać wszystkim życzenia
noworoczne.
Siedem godzin później wszyscy smacznie już sobie
spali. Ja z Louisem w moim pokoju, Liam z Danielle w pokoju
gościnnym, mama u siebie, a Harry, Zayn i Niall na kanapie w
salonie.
Kolejny dzień prawie cały spędziłam na sprzątaniu,
zmywaniu i ogólnie ogarnianiu po wczorajszej imprezie tak naprawdę
tylko ja byłam w stanie to robić, bo pozostali zalegali na kanapie
i tylko narzekali na to jak im głowa pęka, albo jak to im jest
niedobrze.
Do wyjazdu pozostały już tylko dwa dni, a ja byłam
już spakowana. Na obiad zaprosili mnie chłopcy, u których i tak
spędzałam dziennie po kilka godzin. W ich domu byłam o 15.30. Już
na korytarzu doszły do mnie piękne zapachy.
- Kto gotował?-
krzyknęłam na samym wejściu.
- Cześć słońce- Lou
pocałował mnie na powitanie, a przez moje ciało, przeszedł
przyjemny dreszcz.
- Hej. Co macie dobrego, bo zaraz umrę z
głodu?- podeszłam do kuchenki, po czym zerknęłam do garnków,
delektując się pięknym, intensywnym zapachem sosu.
-
Siadajcie do stołu- odparł Liam, który właśnie nakładał
makaron na talerze.
- Smacznego- powiedzieliśmy wszyscy w tym
samym momencie.
Po chwili rozległ się dzwonek z telefonu
Louisa. Chłopak dyskretnie wstał od stołu, po czym przyłożył
komórkę do ucha.
- Lou, kto to był?- spytał Harry,
wpatrując się w bladego Louisa, który bezsilnie opadł na
krzesło.- Louis, kto dzwonił- powtórzył loczka, a w oczach Lou
panowała zupełna pustka.
- Kotku co się stało?- chwyciłam
go za rękę, a jego obojętne oczy zwróciły się ku moim.
_________________________________________
Krótki, ale mam nadzieję, że się spodoba. Nie miałam za bardzo czasu napisać więcej, bo dopiero wczoraj wróciłam zajebistego obozu :)
Już jestem ciekawa co będzie dalej....
OdpowiedzUsuńMegaaa! <33333 Nie mogę się doczekać następnego.!^__^
OdpowiedzUsuńdzisiaj chce widziec nastepny rozdzial , jest niesamowity !! ;)
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń