sobota, 25 sierpnia 2012

Rozdział 19


- Merry, ktoś ciebie- krzyknęła mama z dołu. W głębi duszy marzyłam o tym, żeby osobą, która postanowiła mnie odwiedzić był Louis. Tak bardzo chciałam, aby mi wybaczył to głupstwo, które było skutkiem alkoholu. Zbiegłam szybko na parter, gdzie ujrzałam Nialla.
   - Merry, jak ty wyglądasz- skomentował chłopak dokładnie się we mnie wpatrując tym swoimi błękitnymi oczami.
   - Czego chcesz?!- spytałam, a mama stojąca obok chłopaka, spiorunowała mnie wzrokiem.
   - Możemy porozmawiać?- dał mi znak, że ta rozmowa, lepiej żeby odbył się bez obecności mojej mamy. Zaprosiłam go do mojego pokoju, w którym panował nieprzyjemny zaduch.
   - Słucham.
   - Po twoim zerwaniu z Lou, wszystko się posypało. Harry się wyprowadził, Liam cały czas na wakacjach, Louis całymi dniami siedzi w swoim pokoju i pije, z pokoju wychodzi tylko do toalety, albo po nową butelkę whisky, Zayn tylko wszystkich wkurza swoimi głupimi, dziecinnymi gadkami, a ja nie wiem co mam robić. Krótko mówiąc One Direction się rozpada.
   - A jak ja mam ci pomóc?- spojrzałam na jego zamyśloną twarz.
   - Mam pewien plan, ale musisz zrobić wszystko dokładnie tak jak ci powiem- wyjawił mi wszystko, chwilę później, a cała akacja, wymyślona przez Nialla, miała zacząć się z samego rana.       
   Po godzinie ustaleń, Niall wrócił do domu, a ja poszłam spać, mimo że była dopiero dwudziesta pierwsza z kawałkiem, ale ja czułam się na zmęczoną.
   Budzik zadzwonił wczesnym rankiem, a ja na dźwięk piosenki, która co ranka budziła mnie ze snu, zerwałam się jakby mnie piorun walnął. Odłączyłam telefon od ładowarki, po czym zaczęłam układać w myślach słowa w treść SMS-a, którego miałam wysłać do Louisa za kilkanaście minut. Ostatecznie SMS ten brzmiał następująco: „ Dziękuję za te wspaniałe pół roku, mam nadzieję, że mi wybaczysz tą głupotę. A tak poza tym myślisz, że woda w rzece jest bardzo zimna? Chociaż w sumie to nie ma znaczenia. Przekaż mojej mamie, że ją kochałam. Żegnaj Lou, żegnaj na zawsze”. Nacisnęłam wyślij, gdy dochodziłam już do pobliskiego mostu.
   Postanowiłam, że nawet jeśli Louis nie przyjdzie, to skoczę. Nie chcę już tak żyć. Usiadłam na barierce, spojrzałam na szumiącą pod spodem wodę i zaczęłam wspominać.
   - Nie rób tego!-usłyszałam zza siebie krzyk Louisa.
   - Jak mnie tu znalazłeś?
   - Zjeździłem wszystkie mosty w Londynie, aż w końcu cię tu znalazłem- zaczął się do mnie zbliżać.
   - Nie podchodź, bo skoczę!- zatrzymałam go słowami.
   - Nie wygłupiaj się. Pamiętasz jak ci mówiłem o tej dziewczynie, którą znienawidziłem po tym jak mnie zdradziła?
   - Yhm.
   - Wiem, że byłaś pijana, zresztą Harry też, wiem, że źle cię potraktowałem, byłem dla ciebie nie miły. Zresztą, gdy człowiek jest wstawiony, nie potrafi się kontrolować, tak jakby chciał. Proszę zejdź  stamtąd, wszystko sobie wyjaśnimy i będzie okay- mówił powoli, przysuwając się w moim kierunku.
   - Mówisz tak tylko po to, abyś nie miał mnie na sumieniu.
   - Wcale nie, proszę zaufaj mi i podaj mi rękę, wszystko może być tak jak dawniej- wyciągnął do mnie swoją rękę.
   Chwyciłam ostrożnie jego lodowatą rękę, a kiedy wstałam, na moje nieszczęście poślizgnęłam się. Po chwili zwisałam już trzymając się jedną ręką, dłoni Louisa. Byłam zupełnie bezradna, nie miałam nawet siły się podciągnąć.
   - Kocham Cię, pamiętaj- powiedziałam, lekko się uśmiechając. Byłam świadoma tego, że zaraz zginę, ale za to ostatnie chwile mogłam spędzić z ukochaną osobą.
   - Przestań! Zaraz cię wyciągnę- chłopak usiłował mnie wciągnąć, ale na marne, a moja ręka coraz bardziej wyślizgiwała się z uścisku.
   - Lou to koniec, musimy się z tym pogodzić- w tym momencie, po jego policzku popłynęła samotna łza.
   - Nie zostawiaj mnie proszę, poddaj mi drugą rękę- usiłował chwycić moją drugą dłoń. Wtem ktoś inny złapał za nią.
   - Harry co ty tu robisz?- krzyknął Louis.
   - To nie czas na pogawędkę, musimy ją wyciągnąć- odrzekł Hazza i złapał mnie mocnieji wspólnymi siłami wraz z Lou wciągnęli mnie na most.
   Z oczu każdego z nas popłynęły łzy. Przytuliłam się mocno do Louisa i w takiej pozycji staliśmy na moście z kilka minut.
   - Louis, ja nie chciałam, to wina procentów. Ja cię kocham, tylko ciebie- zaczęłam mówić mu na ucho.
   - Wiem wybaczam wam. Nie wyobrażam sobie bez was życia- Harry całej tej sytuacji przyglądał się z oddali, w ogóle się nie odzywając.- Merry, mogę cię o coś prosić?- spojrzał na mnie, a ja tylko skinęłam głową.- Zamknij oczy- powiedział cicho, a ja to zrobiłam.
   Najpierw poczułam jego przyśpieszony oddech na mojej twarzy, a później nasze usta się spotkały i połączyły w całość. Cudownie było znów poczuć motylki w brzuchu i intensywny zapach jego perfum.
   - Dziękuję- odparł.
   - Tego brakowało mi najbardziej, twojego ciepła- powiedziałam, uśmiechając się promiennie.
   - Wiesz co? Mamy jeszcze tydzień ferii i dwa bilety na Majorkę- przypomniał.- Myślę, że to idealny czas na naprawienie wszystkiego.
   - Harry, poczekaj!- krzyknęłam za oddalającym się loczkiem.- Dzięki, że mnie uratowałeś- odparłam, gdy chłopak się odwrócił.
   - Spoko- odburknął.
   - Dasz mi minutkę?- spytał Lou.
   - Pewnie, biegnij do niego- powiedziałam, a chłopak ruszył w stronę Hazzy.
   Chłopcy rozmawiali przez kilka dobrych minut, a na końcu się przytulili. Następnie Harry poszedł w swoją stronę, a Louis wrócił do mnie.
   - Powiedział, że wróci do naszego domu- odparł Lou, uradowanym głosem.
   - To dobrze, czyli One Direction się nie rozpada?
   - Na szczęście już nie. To co z tą Majorką?- spojrzał na mnie pytająco.
   - Odwiózłbyś mnie do domu?
   - Już? Dopiero co się znowu zeszliśmy, a ty już chcesz wracać do domu- zatrzymał się przede mną.
   - Tak, bo muszę się spakować, jutro wylatuję na wakacje z chłopakiem mojego życia- cmoknęłam jego policzek, a Louis słodko się uśmiechnął.
   Lou odwiózł mnie do domu, gdzie od razu pobiegłam do swojego pokoju, wyciągnęłam z szafy walizkę i zaczęłam wrzucać do niej najpotrzebniejsze rzeczy. Czekała mnie jeszcze rozmowa z mamą , której obawiałam się najbardziej.
   Kiedy moja mama wróciła z pracy, zacisnęłam pięści, po czym zeszłam do niej do salonu, w którym akurat przesiadywała.
   - Mamo, chciałabym z tobą porozmawiać- zaczęłam, zajmując miejsce na kanapie obok niej. Później opowiedziałam jej cały dzisiejszy dzień. Oczywiście omijając kilka szczegółów, takich jak np. ten, że naprawdę byłam zdolna popełnić samobójstwo.
   - Wtedy się zgodziłam, więc, tym razem też się zgadzam, ale weź to- wyjęła ze swojej torebki małą paczuszkę, którą mi podała.  W siatce było nic innego, jak prezerwatywy.
   - Serio mamo?- zerknęłam na nią pytającym wzrokiem.
   - No co. Nie chcę jeszcze być babcią- odpowiedziała poważnym głosem.
   - O to nie musisz się martwić- odparłam, a następnie wróciłam do swojego pokoju, aby kontynuować pakowanie, które przerwał mi mój telefon, a dokładniej Louis.
   - Wystąpiły pewne komplikacje- zaczął, gdy tylko nadusiłam zieloną słuchawkę.
   - Nie lecimy na Majorkę?- spytałam.  
   - Lecimy, lecimy, tylko że o osiemnastej.
   - Ok, rozumie jutro wylot o osiemnastej, czyli dwie godziny szybciej, niż miał być.
   - No właśnie niezupełnie- zaczął Lou.- Dzisiaj o osiemnastej- dokończył.
   - Oszalałeś?! Przecież to za cztery godziny- zaczęłam panikować i równo z rozmową, pakowałam kolejne rzeczy do torby.- Czyli, o której będziesz?- zapytałam nerwowo.
   - Za jakieś dwie i pół godziny.
   - Co? ja dopiero wstawiłam pranie, przecież to mi nie wyschnie- miałam jeszcze tyle do zrobienia, a tak mało czasu, więc się rozłączyłam i pobiegłam do domowej pralni.
   Całe szczęście moja pralka miała wmontowaną suszarkę, którą bez zastanowienia włączyłam. Później poszłam do łazienki, gdzie spakowałam wszystkie niezbędne kosmetyki. Kiedy pranie było już czyste i suche wzięłam się za prasowanie. Na końcu poinformowałam moją mamę, że wyjazd się przełożył na dzisiaj, co jej się średnio spodobało.
   Louis był u mnie pół godziny szybciej niż powinien. Chłopak był już spakowany i zadowolony, a ja cały czas jeszcze nerwowo biegałam po domu w poszukiwaniu fantów.
   - Gotowa już?- spytał, gdy zapinałam torebkę z bagażem podręcznym.
   - Nie, jeszcze nie.
   - A buziaka dostanę?
   - Louis nie ma czasu.
   - Ale ja tak bardzo się stęskniłem za twoimi ustami- przyciągnął mnie do siebie i czule pocałował.
   - Dobra, gotowa- powiedziałam, zapinając walizkę.
   Wrzuciłam torby do bagażnika samochodu Louisa, po czym zajęłam miejsce pasażera, a Louis przekręcił kluczyki w stacyjce i ostrożnie ruszył spod domu.
   Gdy byliśmy już pod lotniskiem, czekali tam na nas Zayn i Harry. Nie miałam zielonego pojęcia dlaczego tam przyjechali. Chłopcy wyjęli nasze torby, a Lou podał Zaynowi kluczyki od swojego autka.
   - Dbaj o moje cudeńko- powiedział, gdy Zay zabrał od niego klucze.
   - Spoko stary. Udanych wakacji i pamiętajcie o zabezpieczeniach, bo Merry jest za młoda na dzieci, tym bardziej dzieci z takiego ojca- powiedział mulat, puszczając do mnie oczko.
   Pożegnaliśmy się z chłopakami, po czym powędrowaliśmy wprost na odprawę. Do odlotu samolotu mieliśmy jeszcze trochę czasu, który Louis wykorzystał na rozdaniu kilku autografów i zrobieniu sobie zdjęć z fankami, natomiast ja kupiłam sobie kawę, którą powoli sączyłam.
   - Hej. Mogę zdjęcie?- podeszła do mnie jakaś dziewczyna, nie wiele młodsza ode mnie.
   - Jasne, podejdź do niego, na pewno się zgodzi- odparłam, wskazując na spoglądającego się w moją stronę, Louisa.
   - Już mam z nim zdjęcie, teraz chciałabym z tobą- wytłumaczyła, a ja tylko się uśmiechnęłam.
   - Ale ja nie jestem sławna, jestem zwykłą dziewczyną taką jak ty- blondynka rzuciła krótki okay i odeszła.
   - Twoja przyjaciółka?- spytał Louis, łapiąc mnie w talii.
   - Nie raczej fanka, chciała sobie zrobić ze mną zdjęcie. To chyba trochę dziwne prawda?
   - Musisz się przyzwyczajać do tego rodzaju sytuacji- Lou chwycił mnie za rękę, po czym powędrowaliśmy w stronę samolotu.
_____________________________________________
No i  jak wam się podoba rozdział 19? Według mnie taki trochę naciągany, no ale trudno. Ogólnie chciałam podziękować za 10 komentarzy i za razem zachęcić do dalszego komentowania :) A i mam dla was pytanie, bo się zastanawiam, czy nie zrobić w kolejnym rozdziale pikantniejszej scenki Lou i Merry, jak będą na Majorce, co wy na to? ( W nawiasie powiem, że strasznie się jaram długimi komentarzami, ale to taka tylko ciekawostka :) ...

8 komentarzy:

  1. O jaaaa, co ty chcesz żeby mi sercre stanęło, bo czytając scenę na moście myślałam, że do tego dojdzie. Ale na szczęście wszystko pięknie się skończyło, tak jak lubię :D
    Chytry Niallerek ajajja ^^
    Kocham to :)
    A co do tej scenki? Jestem za
    Czekam na next ^^
    Buuśka ;*
    I zapraszam do mnie :) http://wszystko-w-kolorach-teczy-z-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jesteś boska! <3 I wgl super rozdział. A co do pikantniejszej scenki to jak najbardziej tak!!!! <33333

    OdpowiedzUsuń
  3. Aa cZekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialnee, czekam na następny i zapraszam do mnie http://narryblog.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaaaaa kocham dawaj 20 bo niewytrzymam

    OdpowiedzUsuń
  6. wczoraj wieczorem przeczytałam wszystko , bardzo mi się podoba ;) fajnie piszesz, czasem trochę chaotycznie, niektóre fragmenty jakby lekko naciągane, ale ogólnie całość jest świetna, widać że masz pojęcie o pisaniu i że wiesz o czym piszesz. Wyobraźni też Ci nie brakuje, bo każdy kto czytał to opowiadanie na pewno przyzna że nudno tu nigdy nie było, ale zarazem masz wyczucie co do treści, nie przesadzasz z 'akcjami' i dzięki temu opowiadanie wydaje się takie naturalne... no ogólnie jest fajnie, wrzucaj szybko następny rozdział xD

    P.S. pikantna scenka na Majorce być musi, w końcu szkoda by było jakby te prezerwatywy od mamy się zmarnowały, co nie? :DD

    OdpowiedzUsuń
  7. kiedy dwudziesty rozdział i zrób taki jak chcesz ;)
    chodziarz masz fajny pomysł i według mnie byłby dobry taki rozdział

    OdpowiedzUsuń
  8. do dupy, wróciła do Louisa, KAŻDY chce żeby była z HARRYM (ja chcę)

    OdpowiedzUsuń