niedziela, 11 listopada 2012

Rozdział 50 (ostatni)


   - Powinniśmy już wracać- odparł Lou, a ja bez słowa złapałam go za rękę i we trójkę wyszliśmy za teren cmentarza i udaliśmy się na pobliski postój taksówek.
   Jeszcze tego samego dnia wróciliśmy do Londynu, jednak tym razem nie samochodem, a pociągiem. Przez całą drogę słuchaliśmy żartów Harrego i jego równie śmiesznych historyjek z życia wziętych. W połowie drogi zadzwonił mój telefon, a jego wyświetlacz pokazywał, że dzwoni babcia, która mimo tego, że została poinformowana o pogrzebie i śmierci jej córki, jednak mimo to nie zjawiła się wczoraj na ceremonii.
   - Cześć babciu- powiedziałam do słuchawki.
   - Hej kochanie- usłyszałam chrapliwy głos babuni.
   - Czemu nie przyjechałaś na pogrzeb?- spytałam.
   - Jak to, przecież pogrzeb miał być jutro- odpowiedziała, zdziwionym głosem.
   - Nie babciu, dzisiaj był pogrzeb, przecież ci mówiłam kilka dni temu. Gdzie jesteś.
   - Na peronie.
   - Proszę tylko nie mów, że w Manchesterze.
   - Nie, nie, jeszcze w Londynie- odpowiedziała, a mi nieco ulżyło.
   - To przypadkiem nie wsiadaj do pociągu- powiedziałam, a chwilę potem mój telefon się rozładował i jednocześnie przerwał naszą rozmowę.
   /kiedy tylko ja schowałam swoją komórkę do kieszeni, zadzwonił telefon Lou, który chłopak bez zastanowienia odebrał.
   - Yhm… Tak… Dobra… Yhm…Do zobaczenia- przytakiwał, a po niecałej minucie zakończył tę krótką rozmowę.
   - Kto dzwonił?- spytałam, z ciekawości.
   - Menadżer, powiedział, że musi się ze mną koniecznie dzisiaj spotkać- odpowiedział Lou.
   - Mówił w jakim celu?
   - Nie. Powiedział tylko, że to bardzo ważne.
   - A okay. O której?- drążyłam temat.
   - Koło osiemnastej- odparł.
   Reszta drogi minęła nam już bardzo szybko i za nim się obejrzeliśmy, rozpakowywaliśmy już nasze rzeczy w ukochanym domu w Londynie. Kiedy dochodziła godzina osiemnasta Louis wyszedł z domu na umówione spotkanie. Natomiast nasza czwórka usiadła na kanapie i oczekiwała jego powrotu. Godziny mijały, a Louisa jeszcze nie było. Jeśli chodzi o dodzwonienie się do niego, to każdy zgromadzony w salonie, próbował się z nim skontaktować chyba po pięć razy. Przed dwudziestą drugą drzwi frontowe się otworzyły, a następnie zamknęły z niewiarygodnym trzaskiem, później było słychać kolejny trzask, a po kilku sekundach jeszcze głośniejszy dźwięk tłuczonego szkła.
   Nerwowo wyleciałam z salonu, a gdy wbiegłam na korytarz, byłam w ogromnym szoku. Wieszak leżał na ziemi, podobnie szafka, a wszędzie pełno było wody, która wylała się z potłuczonego wazonu. Pod drzwiami, na ziemi siedział Louis, z zakrytą w dłoniach twarzą.
   - Boże Święty. Co się stało?- spytałam, gdy znalazłam się obok chłopaka.
   - Nic!- odpowiedział krótko.
   - No przecież widzę, że jednak coś się stało.
   - Jak to się mówi: jak się sypie, to się sypie po całości- odpowiedział, a ja niezupełnie zrozumiałam sens tego zdania.
   - Nie rozumiem- odparłam, a Lou odkrył oczy, które byłe zeszklone.
   - Powiedzieli mi, że jestem za nudny na bycie w zespole, nie mam czasu na pokazywanie się fanom, bo jestem za bardzo zajęty tobą. Powiedzieli też, że to przeze mnie spadają wszystkie statystyki zespołu- zatrzymał się na chwilę w mówieniu, aby spojrzeć na mnie i na przyglądających się z końca korytarza chłopaków.- Postawili mi warunek, że mam wybrać, albo zespół, albo ciebie- wszystkim nam opadły szczęki.- I co ja mam teraz kurwa zrobić?!
   - Stary, jutro pojedziemy tam i wszystko wyjaśnimy- zasugerował Liam.
   Do końca dnia nikt się nie odezwał ani słowem. Wszyscy pochłonięci byli myślami dotyczącymi tego co powiedział Louis.
   Chłopcy jechali już do menadżerów zespołu, już z samego rana, a gdy tylko opuścili dom, ja wybrałam numer do tych typów, który wczoraj przepisałam sobie z telefonu Louisa.
   - Tak słucham?- powiedział głos w słuchawce.
   - Hej, jestem Merry, dziewczyna Louisa. Proszę, żebyście mnie zrozumieli, Louis bardzo kocha swój zespół, ale mnie również. Czemu jesteście tacy podli i każecie mu wybierać. Czy nie można tego jakoś pogodzić ze sobą?
   - Słuchaj mnie teraz uważnie. To przez ciebie i twoje nudne życie, chłopcy stracili wielu fanów i rozgłos, a to fani w ich życiu odgrywają największą rolę. Natomiast ty jesteś zupełnie niepotrzebna, ale znając młodzieńcze serce on i tak wybierze ciebie i jednocześnie straci szansę na zrobienie ogromnej kariery, będzie żył nieszczęśliwie i codziennie będzie zazdrościł swoim kolegą z byłego zespołu- te słowa, wypowiadane przez menadżera chłopców, tak strasznie mnie bolały.
   - To co ja mam zrobić?- spytałam cicho?
   - Nie wiem Może po prostu usuń się z jego życia na zawsze- odpowiedział, po czym się rozłączył.
   - Może on ma rację? Może lepiej będzie jeśli faktycznie zniknę z życia Louisa?- zadałam sobie samej pytania, a następnie otworzyłam szafkę i wyjęłam z niej pełne opakowanie tabletek nasennych. Wzięłam również pełną butelkę whisky z barku, biała kartkę i długopis.
   Zaczęłam łykać kolejne tabletki, popijając je alkoholem i jednocześnie pisałam list pożegnalny, który wyglądał mniej więcej tak:
„ Louis Tomlinson <3
Na wstępie chciałabym ci z całego serca podziękować, za ten cudowny rok, który mogłam spędzić z tobą i chłopakami. To naprawdę było dziesięć najcudowniejszych miesięcy w moim życiu. Teraz, gdy przyszło ci wybierać między mną, a zespołem, postanowiłam ułatwić ci tą decyzję. Mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy mogąc dalej śpiewać ze swoimi przyjaciółmi przed milionami fanek. Pamiętaj ja zawszę będę miała dla siebie miejsce w twoim kochanym serduszku. Kocham cię za to, że…”
   Nie byłam już w stanie pisać dalej, bo pod wpływem nadmiernej ilości lekarstw obraz, który widziałam stawał się zamazany. Wsypałam sobie do buzi pozostałe tabletki i popiłam je sporym łykiem whisky. Czułam, że odchodzę z tego świata, że zostało mi naprawdę mało czasu, po czym zasnę i już nigdy się nie obudzę. Leżałam już na ziemi. Nie miałam żadnego czucia w żadnej części ciała.
   - Merry słońce jesteśmy i mamy dobrą wiadomość- usłyszałam radosne słowa Louisa, który właśnie wszedł do domu, po czym uśmiechnęłam się lekko i zamknęłam oczy…
___________________________________________________
Koniec :) Dziękuję, że mogłam spełnić swoje marzenie i zakończyć opowiadanie, nie happy endem :) Mam nadzieję że się podoba. Nie martwcie się jeszcze będę was męczyć nowym opowiadaniem, do którego dodam link na stronie na facebooku. Chciałaby też WSZYSTKIM podziękować za czytanie i zachęcić do dalszego czytania moich wytworów. :)
Strona na fb - http://www.facebook.com/UzaleznieniOdOpowiadanie

Kocham was wszystkich bardzo mocno :)
                                                                                   

11 komentarzy:

  1. dobrze, że nie napisałaś co się stało potem :) udusiłabym, podoba mi się, aczkolwiek wolę szczęśliwe zakończenia xd pozdrawiam Anka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. NIENAWIDZĘ TEGO ZAKOŃCZENIA !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! JEST ZAJEBIŚCIE NAPISANE... ALE ... DLACZEGO UŚMIERCIŁAŚ MOJĄ MARRY ? ;c TO TAKIE SMUTNE ! ;c JAK W NASTĘPNYM OPOWIADANIU UŚMIERCISZ GŁÓWNĄ BOHATERKĘ, LUB KTÓREGOŚ Z CHŁOPCÓW, TO CIĘ OSOBIŚCIE ZNAJDĘ I UKATRUPIĘ XD Nie no.... ryczę jak głupia ;c Pisz to następne opowiadanie, bo się nie mogę doczekać . ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. JAK MOGŁAŚ WYMYŚLIĆ TAKIE OKROPNE ZAKOŃCZENIE?! i jeszcze ten dodatek o dobrej wiadomości ... no czyś Ty zdurniała?! jak tak można?! jesteś okropna, foch!















    P.S. żeby nie było, i tak Cię kocham ♥ xD

    OdpowiedzUsuń
  4. nie nawidze cię jak mogłaś foch forever

    OdpowiedzUsuń
  5. jak to koniec opowiadania?! i to taki koniec w którym Marry się zabija?! mam nadzieje że następne opowiadanie będzie równie zajebiste jak to bo na prawdę kochałam to opowiadanie i jest mi teraz tak smutno że to już KONIEC ewidentny koniec tego opowiadanie i może i fikcyjnej ale ukochanej prze ze mnie Merry...

    OdpowiedzUsuń
  6. ale... jak... ona.... czemu.... jak mogłaś... nieeee!!!!!!!!!!!!!! Merry! Wróć! nie odchodź! Jak musiał Lou się czuć kiedy ją zobaczył!! Meeeeeeeeeerrrrrrrrrrrrrrrryyyyyyyyy!!!!!!!!!! a tak swoją drogą rozdział napisany zajebiście! :) no cóż szkoda że to koniec :( nie mogę się doczekać kiedy będzie kolejne opowiadanie :) ale obiecuje ci, że jak główną bohaaterkę, albo któregoś ze słodziaków zabijesz too.. to..to cię znajdę hahahahahahah XD zajebiste było to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. doprowadziłaś do stanu wzruszenia.. baaardzo rzadko płaczę przy opowiadaniach a czytam ich naprawdę mnuustwo.. .. ;(( szkoda, że uśmierciłaś Merry :(
    A co gdybyś napisała drugą wersję zakończenia... szczęśliwą :D Hmm co ty na to :d Plis Natuś kochana zrób to dla mnie :DD Za cudownie piszesz, żeby to kończyć.. będzie mi strasznie brakowało Marry&Lou <3
    Przemyśl moja prośbę z rozdziałem tym razem szczęśliwym ^^
    Lov u . <3
    Iza. xx

    OdpowiedzUsuń
  8. ja chce to co mówiłam ci w szkole :D !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  9. Nienawidzę cię za to że tak to zakończyłaś ;< Napisz może 2 wersje zakończenia ale szczęśliwą co ? :c

    OdpowiedzUsuń
  10. co.. ale... no jak mogłaś?! przez całe opowiadanie Cię kochałam, a teraz znienawidziłam, ughr! a już miałam nadzieję, że będzie happy end...
    na początku chciałabym Cię przeprosić za to, że tak rzadko komentowałam, ale odkąd rozpoczęła się szkoła naprawdę nie miałam na to czasu. ale wiedz, że czytałam zawsze! :)
    aż mi się łezka w oku zakręciła. mimo, że nie ma dobrego zakończenia... to jednak Cię nie nienawidzę :D podziwiam Cię za wytrwałość w poprowadzeniu bloga aż tak daleko, za pomysł i właściwe wykorzystanie go. jestem z Ciebie cholernie dumna! ;) :D teraz zostaję wielką fanką nowego opowiadania i postaram się częściej komentować :')

    + kocham i uwielbiam Cię ♥!
    ++ zapraszam na rozdział 9 na http://hundred-percent-reason.blogspot.com/ :)

    po raz kolejny KOCHAM CIĘ ZA TO OPOWIADANIE <333333333333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  11. Cześć xx
    Przeczytałam całe opowiadanie przez ok. 3 dni. Muszę powiedzieć masz talent. Cały czas to udowadniasz, 'Buntowniczka..', 'Odzyskać zaufanie', a teraz przeczytałam i to. Dziewczyno kocham cię <3 Muszę przyznać, że ten blog na razie to moje ulubione opowiadanie twojego autorstwa :) Pewnie sporą przyczyną jest fakt, że głównym zainteresowanym jest cudowny Tommo :) hehe xd Co do opowiadania, to historia mnie urzekła. Są tu cudowni bohaterowie, którzy dopełniają całości. Nawet takie smutne zakończenie nie zepsuło mi wrażenia o tej historii . Kocham to opowiadanie <33 Szkoda troszkę, że tak się skończyło liczyłam na jakiś dopisek, po kilku latach.. że są razem mają rodzinę :) ale widocznie tak chciałaś to zakończyć. Przecież to twoje dzieło :)
    Dziękuje ci za kolejną wspaniałą historię, dla której już znalazłam oddzielne miejsce w moim sercu i zawsze będę o nim pamiętać :) Pewnie niedługo tu wrócę i od nowa wciągnę się w wir wydarzeń :D
    Życzę ci kolejnych wielkich sukcesów i weny do ich tworzenia xx
    PA x

    OdpowiedzUsuń