wtorek, 4 września 2012

Rozdział 23



Droga powrotna, jak to zazwyczaj bywa minęła nam znacznie szybciej. Kiedy byliśmy już w hotelu, a dokładniej w naszym pokoju do Louisa zadzwonił Hazza.
   - Coś się stało?- spytałam, gdy Lou odłożył swój telefon, a na jego twarzy malował się smutek.
   - Niall chce odejść z zespołu- odparł, nabrawszy wcześniej powietrza w płuca.
   - Jak to? Dlaczego?- masa pytań cisnęła mi się na język.
   - To przez hejterów, krytykują go za jego wygląd, śpiew, za akcent i w ogóle, a Niall ma strasznie słabą psychikę. Już kilka razy rozmyślał nad opuszczeniem zespołu, ale tym razem podobno na poważnie chce to zrobić.
   - Oszalał- tylko to zdołałam z siebie wydusić.
   - Trzeba mu ten plan wybić jak najszybciej z głowy. Masz jakiś pomysł?
   - Chyba coś mam- w mojej głowie coś zaskoczyło.- Skieruj się z tym do fanów, na przykład przez twittera, powiedz, że trzeba jakoś podbudować Niallerka, niech zrobią jakąś akcję, albo filmik, no nie wiem, coś w tym stylu- przedstawiłam mu swój pomysł, który chwilę temu przyszedł mi do głowy.
   - Można spróbować- Lou sięgnął po swój telefon i zaczął coś na nim pisać.- Już- odparł, kilkanaście sekund później, po czym podał mi swoją komórkę.
   Szybko przeczytałam post Louisa. Po krótkiej chwili, w trendach były już trzy hasła: „We Love You Niall”, „ Niall Horan” i „ Stay Strong Niall”. Byłam pod wrażeniem ile te wszystkie dziewczyny są w stanie zrobić w ciągu kilku sekund. Louis wysłał jeszcze Niallowi SMS-a, żeby w tym momencie wszedł na swojego twittera. Chwilę później do Louisa zadzwonił Niall.
   - Hej- Lou, wziął na głośno mówiący.
   - No hej blondasku- powitał, go Lou.
   - Widziałeś to, one mnie kochają i piszą takie miłe rzeczy, dostałem kilka linków do niesamowitych filmików specjalnie dla mnie- niemalże wypiszczał to do telefonu, niczym mała dziewczynka.
   - No widzisz. Stary ty to masz szczęście- odparł Louis, puszczając do mnie oczko.
   - No wiem, tylko jedno mnie zastanawia.
   - Tak, niby co?
   - Skąd one się dowiedziały o tym, że chcę odejść z zespołu- powiedział to już normalnym, zamyślonym głosem.
   - Co mówiłeś, chyba tracę zasięg, halo. Tszz Niall jesteś tam? tszz- Lou wywinął się od odpowiedzi, po czym się rozłączył.
   - Ale jesteś bezczelny- skomentowałam.
   - Wcale nie, niech się chłopak cieszy i nie odchodzi z 1D.
   - Okay niech ci będzie. Co robimy?- spytałam, wtulając się w tors Louisa.
   - Idziemy na obiad- odpowiedział, spoglądając na zegarek.
   Dzień minął nam dosyć nudno, bo po obiedzie nie robiliśmy praktycznie nic, poza wylegiwaniem się na łóżku. Ja czytałam książkę, a Lou cały czas mi przeszkadzał. To mnie łaskotał, to znowuż całował. Gdy słońce zaszło, a ludzie siedzieli, albo w swoich pokojach, albo w barach, my z Louisem, założyliśmy stroje kąpielowe i potajemnie zeszliśmy na basen, w którym o tej godzinie nikogo nie było. Woda była świetna. Taka cieplusia, że aż miło się w niej moczyło.
   - Całowałaś się kiedyś pod wodą?- spytał Louis w pewnym momencie.
   - Nie, a ty?
   - Jeszcze nie- uśmiechnął się cwaniacko i zanurzył się pod taflą wody. Nie czekałam długo i zrobiłam to samo.
   Delikatnie ujęłam go za szyję i przysunęłam twarz bliżej jego. To było śmieszne doświadczenie. Wszystko było by pięknie gdyby nie woda, która dostała się do moich ust i się zachłysnęłam. Wynurzyłam się momentalnie i zaczęłam kasłać.
   - Nic ci nie jest?- spytał Lou, który poklepywał moje plecy.
   - Jest okay. Na filmach to wygląda lepiej- stwierdziłam, po czym oboje zaczęliśmy się śmiać.
   - Halo, kto tu jest!- Z oddali doszedł nas surowy głos jakiegoś mężczyzny.
   - Oho, teraz nam się dostanie- szepnęłam do Lou, z przerażeniem w głosie.
   - Mam pewien pomysł- odparł Lou, zwinnie wychodząc z basenu, a następnie pomógł mi wyjść z wody.
   - Ej wy, stójcie!- poczułam na twarzy ostre światło latarki.
   - No i jak tam pomysł?- szepnęłam do Louisa, który lekko się uśmiechnął.
   - Zmiana planów, nie ma pomysłu. Wiej!- krzyknął i mocno pociągnął mnie za sobą. Czułam się jak jakiś złoczyńca, ale z jakiegoś powodu podobało mi się to. Biegliśmy ile sił w nogach wprost do jakiejś budki, chyba ze sprzętem do czyszczenia basenu.
   - Wskakuj- odparł Lou, otwierając przede mną drzwiczki.
   W środku było ciasno i zupełnie ciemno. Gdy się cofałam natknęłam się na coś miękkiego, jakby jakieś ubranie. Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do ciemności i zaczęłam coś widzieć, okazało się, że tym czymś miękkim, okazały się kombinezony, takie jakie przeważnie używają robotnicy. Podałam jeden Louisowi, po czym sięgnęłam po jeszcze jeden dla siebie.
   - Co to?- spytał Lou ze zdziwieniem w głosie.
   - Plan B. Zakładaj- poradziłam i sama wcisnęłam się w kombinezon. Rozejrzałam się jeszcze po pomieszczeniu i dostrzegłam pasujące do stroju czapki, po które także wyciągnęłam dłoń.
   - Śmieszne to- skomentował Lou, gdy był już ubrany, a ja wsunęłam mu na głowę czapkę, a następnie wyszliśmy z budki. Wychodząc zdążyłam jeszcze złapać dwie miotły i zamknęłam za sobą drewniane drzwiczki. W blasku księżyca i lamp dostrzegła, że naprawdę wyglądamy śmiesznie.
   - Ej wy!- znowu ten facet, który nas gonił.
   - Tak proszę pana?- spytał Lou, niższym głosem.
   - Widzieliście dwójkę dzieciaków w samych strojach kąpielowych?- spytał, a ja uśmiechnęłam się sama do siebie, ciesząc się, że mój plan się powiódł.
   - Tam pobiegli- odparłam, grubym głosem, wskazując przeciwną drogę do tej prowadzącej do hotelu.
   - Dzięki, miłej pracy- odparł i odszedł w kierunku, który mu wskazałam.- Głupie, rozwydrzone bachory- było słychać jak burczy sam do siebie.
   - To było dobre- przybiłam piątkę z Lou i gdy tylko mężczyzna zniknął z naszego pola widzenia, popędziliśmy w stronę hotelu.
   W drodze do pokoju wszyscy napotkani goście dziwnie się na nas patrzyli, a my jakby nigdy nic, roześmiani weszliśmy do pustej, już naprawionej windy. Kiedy tylko weszliśmy do pokoju, sięgnęłam po leżący na stoliku aparat i zrobiłam nam pamiątkowe zdjęcie.
   - Co zrobimy z tymi kombinezonami?- spytał Lou, ściągając go z siebie.
   - Ups, o tym nie pomyślałam.
   - Hmm. Mam pewien pomysł. Podaj mi swój strój.
   Louis otworzył szeroko okno i po chwili wyrzucił przez nie dwa kombinezony, a zaraz po nich czapki. Przebraliśmy się, po czym jak razem ustaliliśmy zeszliśmy do klubu trochę się zabawić.
   Bawiliśmy się prawie, że do samego rana. Niemalże cały czas wywijając na parkiecie.
__________________________________________
  Hej hej, no pierwszy dzień za mną w nowej szkole (1 liceum) Nie jest źle 3 przystojniaków i dwie kosy z Wosu i chemii. Nie jest źle. Jakoś udało mi się wślizgnąć na laptopka i dodać rozdział, liczę na DUŻO komentarzy z waszej strony :) Buziaczki i powodzenia w szkole.
Ps. Jak w poniedziałek czytałam wszystkie komentarze do moich postów, to się popłakałam :p Kocham was za to, że tu wchodzicie i zostawiacie piękne komentarze <3. :) xxx

1 komentarz:

  1. ooooo jakie miłe zaskoczenie ;) musisz częściej takie niespodzianki robić xD super rozdział, a szczególnie podobała mi się scena na basenie :D

    powodzenia w szkole :)

    OdpowiedzUsuń