środa, 12 września 2012

Rozdział 25


   - Hej Harry, jak tam udała się randka?- spytałam Hazzę, który otworzył mi drzwi.
   - Hej. Nie najgorzej, ale zawsze mogło być lepiej- odpowiedział, po czym wpuścił mnie do środa.
   - Gdzie Lou?- zerknęłam na Stylsa, gdy tylko zdjęłam kurtkę i zimowe buty, od których przez tydzień zdążyłam się odzwyczaić.
   - Wydaje mi się, że w swoim pokoju- odrzekł, a ja zwinnie wyminęłam loczka i ruszyłam na piętro. Zapukałam do drzwi, a gdy te się otworzyły i dojrzałam w nich postać Louisa, bez zastanowienia pocałowałam go w usta.
   - Hej kochanie- szepnął mi na ucho, gdy odkleiliśmy się od siebie.
   - Stęskniłam się, a szczególnie za wspólnym łóżkiem- powiedziałam słodko się uśmiechając i cmokając go w policzek.
   - To co, idziemy oglądać zdjęcia?- spytał, chwytając mnie za rękę.
   - No pewnie- zeszliśmy do salonu w którym siedzieli pozostali chłopcy i Danielle.
   - Hej- przywitałam się ze wszystkimi i zajęłam miejsce na kanapie, a dokładniej na kolanach Louisa, który na niej siedział.
   - Masz zdjęcia?- spytał się, siedzący obok Liam.
   - A no mam- wyciągnęłam z torebki pen-driva, którego podałam Zaynowi, a ten podłączył go do telewizora i puścił zdjęcia.
   Z komentowaniem zdjęć z Louisem umówiliśmy się, że komentujemy na zmianę. Mi przypadło najśmieszniejsze zdjęcie, które zrobiłam gdy byliśmy ubrani w zielone, robocze kombinezony. Gdy nasze zdjęcia się skończyły, zaczęliśmy oglądać zdjęcia zrobione przez Liama i Danielle. Wieczorem chłopcy wyszli z propozycją zamówienia pizzy, którą po godzinie wszyscy się zajadali.
   - Jutro ostatni dzień ferii. Mamy jakieś specjalne plany?- spytałam Louisa, gdy zostaliśmy sami w kuchni.
   - Wiesz, zdeklarowałem mamie, że przywiozę cię jutro do Donecaster, bo wszyscy chcą cię poznać.
   - Mówisz poważnie?
   - Jak najbardziej.
   - A co jeśli się nie spodobam twojej rodzinie?
   - To trudno, najważniejsze, że mi się podobasz.
   - No dobra. Rozumiem, że jedziemy tam na cały dzień?
   - Tak, a wracając do dzisiejszego dnia, to może zostaniesz na noc?- spytał, robiąc przy tym maślane oczy.
   - Zostanę- cmoknęłam kącik jego ust, po czym napisałam do mamy SMS-a, że nie wracam dzisiaj na noc do domu.
   Obejrzałam z chłopakami jakiś film, po czym przebrałam się w luźną koszulkę Louisa i wgramoliła się do jego ciepłego łóżka, po chwili dołączył do mnie Lou, w którego tors mocno się wtuliłam i momentalnie zasnęłam.
   Rano obudziły mnie piękne zapachy, dochodzące bodajże z kuchni, znajdującej się piętro niżej. Louisa nie było już w łóżku, więc i ja szybko z niego wyszłam, poprawiłam koszulkę i zeszłam na dół. Po kuchni krzątali się wszyscy chłopcy, bez wyjątków, co prawda każdy z nich był jeszcze w piżamie, co było dosyć urocze, a szczególnie jak się patrzyło na Niallerka w niebieskiej piżamce w samochodziki. Uśmiech sam cisnął się mi na twarz.
   - Hej przystojniaki- przywitałam się, po czym cmoknęłam Lou, na przywitanie.
   - Cześć, głodna?- spytał Li.
   - A co dobrego pichcicie?- spojrzałam Paynowi przez ramię i dostrzegłam na patelni naleśnika.-Uuu naleśniczki- sama odpowiedziałam sobie na pytanie.
   Śniadanie przygotowane przez chłopców, a raczej przez Liama, bo reszta tam tylko robiła sztuczny tłum, było pyszne.
   Do domu wróciłam na piechotkę, dlatego że miałam ochotę przejść się na świeżym powietrzu, tym bardziej, że miałam dzisiaj spędzić trzy godziny w samochodzie do Donecaster i tyle samo później w drodze powrotnej do Londynu.
   - Hej mamuś-przywitałam się, gdy tylko weszłam do własnego domu, w którym ostatnio zaczęłam spędzać coraz to mniej czasu.
   - Wybierasz się gdzieś dzisiaj?- zatrzymała mnie słowami, gdy chciałam iść do swojego pokoju.
   - Tak, jadę z Louisem do jego rodzinnego miasta- odpowiedziałam, a mina mamy, jakoś posmutniała.- A co?
   - Nie, nic- odburknęła ponuro.
   - No przecież widzę, że coś jest nie tak- podeszłam bliżej niej.
   - Naprawdę nic.
   - Mamo no mów.
   - Smutno mi trochę, bo cały czas spędzasz tylko z Louisem i pozostałymi chłopcami, a dla swojej starej mamy nie masz już w ogóle czasu.
   - Przepraszam- tylko to słowo przyszło mi na myśl.
   - Dobra, nic się nie stało. W końcu muszę się pogodzić z tym, że moja mała córcia staje się już niezależną kobietką. A tak zmieniając temat, planujesz jakąś imprezę urodzinową?- No tak zupełnie zapomniałam, o zbliżających się dużymi krokami, osiemnastych urodzinach.
   - Nie mam żadnych planów, nawet o nich nie miałam czasu myśleć, w ostatnim czasie. Dobra ja idę się przebrać- powiedziałam, po tym jak uzmysłowiłam sobie, która jest godzina.
   Lou był po mnie piętnaście minut później, a i tak musiał jeszcze chwilę poczekać, aż zdążę się wybrać.
   Dzień zaliczam jak najbardziej do udanych. Początkowo nieco bałam się spotkania z rodziną Louisa, a szczególnie tego, czy mnie zaakceptują. Całe to spotkanie było rewelacyjne, mama Lou okazała się bardzo przyjazną osobą, a jego siostry były strasznie urocze. Krótko mówiąc rodzina, jak każda inna.
__________________________________
Dodaję dzisiaj, bo mam chwilowy dostęp do laptopa. Dziękuję za ponad 8.2oo wejść i jednocześnie liczę na więcej. Komentujcie śmiało, bo kocham gdy to robicie. A tak zmieniając temat, co w całym opowiadaniu wam podobało się najbardziej? Pytam o to, bo jestem ciekawa jakie sytuacje są dla was najciekawsze :) Kolejny rozdział w niedzielę :)

4 komentarze:

  1. fajny rozdział :)
    a co do najlepszych momentów to chyba ciężko stwierdzić xD na pewno nie można ograniczyć opowiadania np tylko do takiej sielanki gdzie wszystko jest pięknie, trochę tragedii też musi być... moim zdaniem bardzo fajnie Ci wychodzą te śmieszne wątki, to chyba coś dla Ciebie ;) ale ogólnie fajnie piszesz więc jak będziesz wszystko łączyć w odpowiednich proporcjach to będzie dobrze xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Tamm po co komu tragedie, ja lubie szczęśliwych Marry i Lou :D
    Dalej czeekam :D

    OdpowiedzUsuń
  3. suuuuper rozdziali czekam na nn ;] a najbardzieej mi sie chyba podobaja smieszne momenty i jak jest wtracenie czeos tragicznego :) - 12nina09

    OdpowiedzUsuń
  4. dziewczyno masz talent !!!!
    to jest super !!!

    OdpowiedzUsuń