piątek, 21 września 2012

Rozdział 27


Gdy już wszystko było okay, ujrzałam wieżę Eiffla, tą prawdziwą, paryską wieżę Eiffla.
   - Oszalałeś- wymamrotałam do Louisa, zachwyconym głosem.
   - Jeśli tak, to tylko i wyłącznie z miłości do ciebie- pocałowaliśmy się czule, po czym zeszliśmy z dachu lotniska, na którym właśnie się znajdowaliśmy.
   - Czemu Paryż?- spytałam, gdy wsiadaliśmy do taksówki.
   - Bo to jedno z najromantyczniejszych miejsc na ziemi, a ja musiałem się postarać i wybrać coś porządnego, żebyś wybaczyła mi moją sklerozę- oświadczył.
   Gdy zostawiliśmy nasze rzeczy w małym, przytulnym hoteliku, wybraliśmy się na spacer po Paryżu. Było cudownie, co prawda o wiele więcej fanek chłopaków niż na Majorce, ale wszystkie te dziewczyny okazały się naprawdę bardzo miłe i wyrozumiałe, więc nie męczyły długo Louisa pytaniami.
   Wieczorem Lou, poprosił, abym założyła coś elegantszego. Tak też zrobiłam, wyjęłam z walizki swoją sukienkę i poszłam się w nią przebrać do łazienki. Poprawiłam sobie makijaż, a włosy spięłam w koczek. Kiedy wyszłam przede mną stał Louis w ciemnym garniturze i z czerwonymi różami w dłoni. Wyglądał olśniewająco.
   - Nie chcesz się oświadczać prawda?- spytałam.
   - Nie, jeszcze nie- uśmiechnął się i wręczył mi kwiaty, które wsadziłam do słoika, który dojrzałam na parapecie.
   - Idziemy gdzieś?
   - Tak, na romantyczną kolację, księżniczko. A zapomniałem wspomnieć, że ślicznie wyglądasz- cmoknął mnie w policzek i wysunął w moją stronę dłoń, którą bez zastanowienia chwyciłam.
   Przed hotelem stała karoca z zaprzężonym do niej białym koniem, wyglądała ona jak z bajki o Kopciuszku. Louis pomógł mi do niej wejść, po czym od razu do mnie dołączył. Wtuliłam się w Louisa, a woźnica ruszył. Wszyscy ludzie się na nas patrzyli, a niektórzy nawet robili zdjęcia. Przez około godzinę jeździliśmy po centrum Paryża, by na sam koniec przystanąć przy wieży Eiffla, na której czekał na nas udekorowany białym obrusem i srebrną zastawą stolik dla dwóch osób.
   - Głodna?- spytał Lou, odsuwając przede mną krzesło, na którym usidłam.
   - Może troszkę- wtem ni stąd, ni z owąd obok nas pojawił się kelner, który położył przed nami talerze z spaghetti.
   - Bon apetit- powiedział po Francusku, ale zachowując przy tym brytyjski akcent.
   - Merci- odparłam, po czym wsadziłam sobie do ust małą porcję spaghetti, które okazało się niesamowite.
   Tego dnia poczułam się niczym Disney-owska księżniczka, która odnalazła swojego księcia z najpiękniejszej bajki.
   Na korytarzu podziękowałam za cudowny dzień i pocałowałam Louisa, a on odwzajemnił całusa, co przyczyniło się do coraz  to namiętniejszego pocałunku. Nie weszliśmy jeszcze do pokoju, a już zaczęliśmy zrzucać z siebie ubrania.
   - Mamusiu, cio oni lobią- nie zauważyliśmy chłopca, który dokładnie nam się przyglądał. Oboje strzeliliśmy buraka i wbiegliśmy do pokoju, głośno się śmiejąc.
   - To na czym skończyliśmy?- spytałam, przegryzając wargę.
   - Chyba na…- zamknęłam mu usta kolejnym pocałunkiem.
   Lou dorwał się do zamka, mojej sukienki, który powoli zaczął rozpinać, a przez moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Ciągle się całując zaczęłam rozpinać guziki białej koszuli Louisa. Po chwili na ziemi leżała i moja czerwona sukienka i jego koszula.
   - Masz gumki- odsunął się na chwilę ode mnie.
   - Nie, a ty?- odpowiedziałam, a Lou zaczął szperać w swojej torbie.
   - Dobra, mam- powiedział i ponownie złożył długi pocałunek na moich rozgrzanych ustach.
   Czułam się niesamowicie. Zasnęliśmy wtuleni w siebie jakiś czas później.
   Z samego rana na korytarzu było słychać krzyki i piski jakiś dzieci, już chciałam tam do nich wyjść, ale uświadomiłam sobie, że nie mam żadnego ubrania na sobie. Miałam nadzieję, że te hałasy ucichną jak najszybciej, jednak tak się nie stało, po chwili Louis także się obudził.
   - Czemu piszczysz?- spytał zupełnie rozkojarzonym, zaspanym głosem.
   - To nie ja, tylko jakieś bachory na korytarzu- odparłam już nieco wkurzonym tonem.
   - Czemu nikt ich nie może uciszyć, która to jest godzina?- wychrypiał, przeciągając się.
   Podniosłam się z łóżka, wcześniej owijając się pościelą, chwyciłam ubrania i poszłam do łazienki. Gdy z niej wyszłam już odświeżona i w ubraniu, wydawało mi się, że krzyki ucichły, jednak grubo się myliłam.
   - Możecie być trochę ciszej- otworzyłam drzwi, przed którymi stała dosyć spora grupka dziewczyn, z gadżetami i koszulkami z One Direction.- O fanki , cudnie- powiedziałam w myślach.
   - Boże ty jesteś Merry?- krzyknęła jedna z nich.
   - Tak to ja- wyszłam, na korytarz, zamykając za sobą drzwi.
   - Zawołasz Louisa?- spytała inna.
   - Louis dopiero co się obudził- wyjawiłam, po czym ziewnęłam.
   - Macie jakiś cel, w swoim piszczeniu i budzeniu ludzi?- powiedziałam, trochę chamskim tonem.
   - Chciałyśmy spełnić swoje marzenia i zobaczyć naszego idola- odpowiedziała brunetka, stojąca najbliżej mnie.
   Uchyliłam lekko drzwi od pokoju i spojrzałam na łóżko, na którym pochrapywał sobie Louis. Wślizgnęłam się do pokoju, wzięłam klucze i ponownie wyszłam na korytarz do fanek chłopaków.
   - I co Louis wyjdzie do nas?- powiedziały dwie dziewczyny, w tym samym czasie.
   - Obawiam się, że nie. Nastąpiły pewne komplikacje, mianowicie Lou zasnął- oznajmiłam, a dziewczyny posmutniały.- Mam nadzieję, że macie serca i nie będziecie go budzić- uśmiechnęłam się do nich, a większość z nich opuściła smutne twarzyczki.
   - No trudno- powiedziała któraś z nich, a gdy już chciały odchodzić, do głowy przyszedł mi pewien plan.
   - Ej dziewczyny, poczekajcie- powiedziałam, po czym zamknęłam drzwi na klucz i wmieszałam się w grupkę directionerek.
______________________________________
Dodaję rozdział dzisiaj, ponieważ jutrzejszy dzień mam cały zawalony i bym nie miała czasu na wstawienie go tutaj. Mam nadzieję, że się podoba :) No i oczywiście czekam na komentarze i dziękuję za poprzednie oraz za kochane życzenia :)

5 komentarzy:

  1. Awwwwww. Jaki słodkli romantyczny Louis.. Oł gaszz. daj mi takiego, może być ta sama wersja czyli Lou ;d
    Uwielbiam ten rozdział i zastanawiam się coo moja kochana Marry kombinuje :>. Uhuh I'm wationg for next. :D
    Buśka :*

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG JAKIE ROMANTYCZNE <3 jestem ciekawaco przyszło do głowy Marry :D czekam na next :)- 12nina09

    OdpowiedzUsuń
  3. czekam na nastepny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. no jak zwykle świetny! ciekawa jestem tylko co to za pomysł... mam nadzieję że szybko wrzucisz następny rozdział bo mnie ciekawość zżera :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyno ! Zarwałam cały wieczór na przeczytaniu całego tego bloga. Znalazłam link szukając czegoś w internecie, weszłam i zaciekawił mnie strasznie 1 rozdział. Ani się obejrzałam, byłam na 10, potem na 20 a teraz na 27 ! Nie chciałam komentować każdego rozdziału, więc dodaje dłuuuugi komentarz pod ostatnim ; ) To opowiadanie jest na prawdę wciągające ! te wszystkie zwroty akcji. Majorka, Paryż <3 Uwielbiam Cię <3 Chcę następne rozdziały ; ) Jesteś cudowna ! Masz wielki talent. Pisz dalej ; >

    OdpowiedzUsuń