niedziela, 1 lipca 2012

Rozdział 5

Odnalazłam go bez problemu, ponieważ był on jedyną osobą, której robiono zdjęcia i na, której widok dziewczyny się śliniły. Nie chciałam jemu przeszkadzać, więc usiadłam na fotelu kilka miejsc za chłopakiem. Gdy jego fanki wreszcie usiadły na miejsca, prawie bijąc się o siedzenie obok Louisa. Jednak, ten wstał i podszedł na tył, gdzie siedziałam samotnie. Spoglądałam to na chłopaka, to na dziewczyny, które wytykały mnie palcem i robiły głupie miny.
   - Jesteś zła?- spytał, gdy zajął miejsce obok mnie.
   - Za dzisiaj nie, za wczoraj owszem-odparłam, a autobus zatrzymał się na naszym przystanku tuż przed kinem. 
   - A tak w ogólnie, to na jaki film idziemy?- spytałam po dłuższej chwili zupełnej ciszy, w której szliśmy w kierunku budynku kina.
   - Obojętnie, byle by było ciemno i mało ludzi- uśmiechnął się do mnie w taki dziwny sposób.
   - Lou....?
   - Tak?
   - Ogarnij, dobrze?- zaczęłam się głośno śmiać, co zwróciło uwagę kilku przechodniów, których w danym momencie mijaliśmy.
   Najlepsze było to, że na sali nie było prawie wcale innych ludzi. Nieliczna grupa osób siedziała jakieś osiem rzędów przed nami i była to raczej grupka ludzi w podeszłym wieku. Kilka minut później zgasły światła, a na sali zapanowała grobowa cisza co mnie powoli zaczynało wkurzać! Zaczął się film, który przez pierwsze pół godziny był tak nudny, że prawie zasnęłam, natomiast Lou chyba wciągnął się w owy film.
   - Louis- powiedziałam szeptem, aby pozostali tego nie usłyszeli.
   - No? Coś się stało?- oderwał się od ekranu i spojrzał na mnie, a ja w myślach obmyślałam już plan zemsty.   
   - Ten, no, bo ja muszę siusiu- odparłam, nieco skrępowana.
   - Mam iść z tobą?
   - Co?! Nie! Po co? Dam sobie radę- odpowiedziałam, powoli wstając z miejsca.
   Szybkim krokiem udałam się korytarzem do głównego holu. Po drodze minęłam łazienki, najpierw jedne, później drugie, po czym weszłam do jakiejś sali, w której właśnie puszczana była jakaś bajka. Bez namysłu zajęłam wolne miejsce i wczułam się w wyświetlany film animowany. Atmosfera panująca w tym pomieszczeniu o wiele bardziej mi się podobała. Co chwilę jakieś dziecko zadawało pytanie w stylu: "A co to znaczy? A co to jest?". Po 10 minutach przyszedł pierwszy sms od Louisa, którego zignorowałam. Odczytałam dopiero trzeciego. Brzmiał mniej więcej tak: "Gdzie jesteś? Film się zaraz kończy". Po kilkudziesięciu minutach zaczęło się dzwonienie, które także miałam gdzieś. Kiedy spojrzałam na ekran telefonu miałam 10 nieodebranych połączeń i 6 nieodczytanych wiadomości i to wszystko od Louisa.
   Kiedy bajka się skończyła, postanowiłam odczytać ostatnią wiadomość, która przyszła przed chwilą :"Merry, gdzie ty do cholery się podziałaś? Albo dajesz mi jakiś znak życia, albo dzwonię na policję!". Okay niech już mu będzie, puściłam do niego krótką, jedno-sygnałową strzałkę. Chłopak momentalnie oddzwonił."
   - Tak? O co chodzi?- powiedziałam, bardzo spokojnym głosem.
   - Merry, gdzie jesteś, nic Ci nie jest?- jego ton głosu był spięty.
   - No jak to gdzie? W kinie.
   ____________________________________________________
Krótki, ale jest. Proszę o komentarze.:) :) :)

1 komentarz: