czwartek, 4 października 2012
Rozdział 32
- Tylko, pamiętaj dzwonić do mnie codziennie i koniecznie musisz odwiedzić babcię. A ty o nią dbaj i pilnuj ją jak własnego oka- nienawidzę pożegnań, a teraz musiałam żegnać się z własną mamą, którą prawdopodobnie miałam się zobaczyć dopiero za kilka miesięcy. Tak wracam z Louisem do Londynu.
- Dobrze mamo- wychrypiałam, ze łzami w oczach, mocną ją do siebie przytulając.
- I nie zapominaj o nauce- dodała, gdy wsiadaliśmy już do zapakowanego po brzegi samochodu.
- Do widzenia- odparł Lou, po czym odpalił silnik, a ja jeszcze zdążyłam pomachać mamie, przez otwarte okno auta, zanim Louis ruszył spod domu.
- Wszystko okay?- spytał chłopak, gdy wyjechaliśmy z Manchesteru, a po moich policzkach wciąż spływały łzy.
- Tak, nie lubię pożegnań- wychrypiałam.
- Uwierz mi, nikt ich nie lubi.
Po drodze do stolicy zatrzymaliśmy się dwa razy. Raz na stacji, gdzie Lou musiał zatankować, a drugi raz w przydrożnej restauracji, w której zjedliśmy wyśmienity obiad.
Przed piątą wieczorem dotarliśmy do Londynu, a kilka minut później Lou zaparkował swoje srebrne autko pod domem chłopaków, a teraz także moim.
Wzięłam głęboki wdech i weszłam do mieszkania. W powietrzu unosił się cudowny zapach, a z kuchni dobiegały głosy chłopców, tych chłopców, za którymi zdążyłam już się stęsknić. Odłożyłam swoje walizki pod ścianę i po cichu weszłam do pomieszczenia, z którego dochodziły głosy.
- Dzień dobry- powiedziałam dosyć głośno, gdy moim oczom ukazała się czwórka przystojniaków skupionych na gotowaniu.
- Merry!- krzyknęli niemalże równocześnie i rzucili się na mnie.
- Też się cieszę, że was widzę- odpowiedziałam, zwinnie wyślizgując się z ich grupowego uścisku.
- Cześć chłopaki- przywitał się z chłopakami Lou.
- Cześć Lou- powiedzieli obojętnie i zaczęli zadawać mi pytania, jak mi się podobało w Manchesterze.
- A właśnie Lou, Paul dzwonił rano i mówił, że mamy w sobotę koncert charytatywny w Londynie- odparł Liam, spoglądając na swojego przyjaciela.
- Co, jak to? Ale ja mam randkę- wtrącił Harry, wkurzonym głosem.
- Harry, musisz sobie znaleźć kogoś na stałe, bo te twoje randki i tak nic nie dają i wciąż jesteś singlem- odrzekł Zayn, a jego twarz cała umazana była od czekolady.
- I mówi to koleś z ciastem na twarzy- stwierdził Hazza.
- Mmmm, pieczecie ciasto?- spytałam.
- Mieliśmy taki zamiar, ale Zayn i Niall zjedli całe surowe ciasto, więc nici z pieczenia- odpowiedział Liam, wskazując na umazanych brązową masą kolegów.
- Dobra my pójdziemy się rozpakować- wtrącił Louis, po czym oboje sięgnęliśmy po swoje walizki i wgramoliliśmy się na piętro. Skręciłam w lewą stronę wprost do pokoju gościnnego.
- Kotku, co ty robisz?- Louis, zatrzymał mnie słowami, a ja odwróciłam głowę w jego stronę i się uśmiechnęłam.
- No jak co? Idę do swojego pokoju- odpowiedziałam, a uśmiech nie schodził mi z twarzy.
- Nie możesz tam spać!
- Niby czemu?
- Bo to pokój dla gości, a ty od dzisiaj jesteś domownikiem.
- To gdzie mam spać?
- Wiesz, w moim pokoju jest chyba trochę miejsca na twoje rzeczy- uśmiechnął się cwaniacko, a ja zawróciłam i pomaszerowałam grzecznie za swoim chłopakiem, wprost do jego pokoju, z którym wiązałam wiele wspomnień. Jak na przykład to, że w progu tej sypialni po raz pierwszy pocałowałam Louisa. Na samą myśl o tym wydarzeniu zakręciło mi się w brzuchu w taki miły sposób.
- Tęskniłam za tym pokojem- wyszeptałam, odkładając swoje torby pod okno, po czym położyłam się na miękkim, dwuosobowym łóżku. Chwilę później Louis odłożył swój bagaż i poszedł w moje ślady, rozwalając się obok mnie.
- Siema, zakochańcy- do naszego pokoju wparowali weseli chłopcy, po czym wskoczyli na nas, wykrzykując jakieś bzdety.
- Wypad- warknął Louis, a Zayn przykrył mu twarz poduszką.
- Nie, tu nam się podoba- odparł Niall, który właśnie zaczął skakać po łóżku, udając supermana, czy coś w tym stylu.
- Ej chłopaki idźcie sobie, my chcemy się rozpakować- powiedziałam poważnym głosem.
- No właśnie widzimy jak się rozpakowujecie- skomentował Harry, unosząc brwi ku górze.
- O kurwa- szepnął Liam.
- Co jest?- wszyscy ucichli.
- Która godzina?- spytał Payne.
- Siedemnasta piętnaście, a co?- odparłam, spoglądając na wyświetlacz swojego telefonu.
- Za piętnaście minut powinniśmy być na próbie do sobotniego koncertu- powiedział Li, a wszyscy chłopcy wyskoczyli z łóżka jak oparzeni, a następnie wybiegli z pokoju, w którym teraz zostałam tylko ja i Louis, który zrzucił z siebie koszulkę i zaczął szukać innej w szafie.
- Halo, ziemia- odparł, gdy ja jak zahipnotyzowana wpatrywałam się w jego nagi, umięśniony tors.
- Co, co?- potrząsnęłam głową, dzięki czemu nieco oprzytomniałam.- Widzisz jak na mnie działasz?- odparłam, a Lou tylko słodko wygiął swoje usta w delikatny uśmiech.
- Jedziesz z nami?
- Wiesz chyba zostanę w domu i rozpakuję rzeczy- odparłam, a chłopak podszedł do mnie, cmoknął moje wargi i wyszedł z pokoju. Kilka minut później usłyszałam jak chłopcy wychodzą z domu. Gdy wyjrzałam przez okno, ich auta już nie było.
______________________________________
Dobra jakoś wam się udało i póki co nie zawieszam bloga, a rozdziały będę chyba dodawać częściej, jeżeli nie zabraknie mi pomysłów :) Kolejny rozdział w niedzielę :) Dziękuję za komentarze i bardzo proszę o kolejne najlepiej moje ulubione takie DŁUGAŚNE, żebym miała co czytać dziękuję dobranoc. Kocham was <3przepraszam za wszelkie błędy :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
AAAAAAAAA! kocham Cię normalnie! świetny jest ten rozdział, mimo że krótki . ale chyba lepsze krótkie ale często ;)
OdpowiedzUsuńno i jak już postanowiłaś nas uszczęśliwić to ja Ci życzę żeby Cię wena nie opuściła i żebyś dalej pisała tak fajnie jak do tej pory ;)
OMG!! kocham cię dziewczyno! nie wytrzymalabym bez twojego bloga długo :) cieszę się strasznie z tego że rozdziały beda częściej i już nie mogę doczekać się nd :** czekam z niecierpliwością. >.<
OdpowiedzUsuńZajebiste :)
OdpowiedzUsuńKocham Cb !!! Nie zawieszaj nigdy bloga !!! Czekam na nexta ♥ ;*
OdpowiedzUsuńHura hura !!
OdpowiedzUsuńdzięki wielkie, że nie zawieszasz!:)
czekam na następny...:)
Nawet nie wiesz jak się cieszę że nie zawieszasz tego bloga;)
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam te twoje opowiadania;) Mam nadzieję że Merry będzie z Louisem już zawsze....;)Błagam tylko nie wymyśl czegoś takiego że oni się rozstaną z powodu braku czasu...;*/ No nie wtedy to będzie masakra...Liczę na wspaniała, miła, romantyczną kontynuacje opowiadania...
Pozdrawiam ;)
Jak zwykle genialne, nooo i jest niedzielaa! C:
OdpowiedzUsuń