wtorek, 2 października 2012

Rozdział 31


- Hej, Louis- przywitała się moja mama, gdy wyszła z toalety. Słowa te mówiła w taki sposób, jakby to, że widzi Lou w naszym domu było normalką. Zero zdziwienia z jej strony.
   - Dzień dobry, po raz drugi- odpowiedział Lou, łapiąc za kawałek pizzy.
   - Jak to po raz drugi?- zerknęłam to na Louisa, to znowuż na mamę.
   - Bo to…- zaczął Lou, ale przestał mówić, gdy mama skarciła go wzrokiem.
   - Bo co?- spytałam.
   - A mniejsza o to- odparł, biorąc wielkiego gryza pizzy.
   - Dobra, nie będę wnikać, ważne, że tu jesteś, więc muszę się tobą nacieszyć, bo pewnie za kilka godzin mi stąd wyjedziesz- oparłam głowę o jego kościste ramię.
   - A kto powiedział, że dzisiaj wracam, a tym bardziej za kilka godzin? Tak szybko się mnie nie pozbędziesz- cmoknął mnie delikatnie w czoło.
   - Zostajesz na noc?
   - Twoja mama się zgodziła, więc raczej tak- odpowiedział, szeroko się uśmiechając.
   - No tak, a co z maturą?- nieco posmutniałam, ponieważ bardzo zależało mi na tym, żeby zdał i w ogóle.
   - Napiszę w przyszłym roku, z Liamem, Niallem i Zaynem, jak to się mówi w grupie raźniej.
   - No ja myślę.
   - To co dzisiaj robimy? Może pokażesz mi Manchester?
   - Ciekawe jak, ja sama nie wiem, gdzie co jest- wytknęłam w jego stronę język.
   - Jak chcecie mogę was gdzieś podwieźć, bo jadę na chwilę do szpitala- wtrąciła mama.
   - Mamo, nie musisz się o nas martwić. Przecież Louis ma samochód- odparłam, a chłopak tylko się uśmiechnął.
   - Jak chcecie. Ja już lecę. Bawcie się dobrze i nie siedzicie cały dzień przed telewizorem- powiedział, po czym chwyciła swoją torebkę i wyszła z salonu. Gdy tylko drzwi frontowe się zamknęły, Louis czule mnie pocałował.
   - Nareszcie sami- westchnął, kiedy oderwaliśmy się od siebie.
   - Misiek…- zaczęłam spokojnym głosem, gładząc dłonią jego włosy.
   - Tak?
   - Wiesz co?- ciągnęłam.
   - No co?
   - Kocham cię- powiedziałam wreszcie, jednocześnie siadając mu na kolanach.
   - Ja ciebie bardziej.
   - Oj nie, nie. Chcesz spróbować czegoś bardzo, bardzo smacznego?- zmieniłam temat, a Lou delikatnie ugryzł mnie w ramię.
   - Już spróbowałem- uśmiechnął się żartobliwie.
   - Oj mój ty głuptasku. To co chcesz?
   - Nie dzięki, jestem pełny po tej pizzy.
   - Okay, ja sobie coś przekąszę- powiedziałam, a następnie pomaszerowałam do kuchni, gdzie z lodówki wyjęłam dwa słoiki, jeden z ogórkami drugi z majonezem, po czym wróciłam do salonu, gdzie Lou wygodnie rozsiadł się na kanapie.
   - Może chcesz trochę?- spytałam, wyciągając w jego stronę korniszona zamoczonego w białym sosie.
   - Co to?
   - Ogóreczki z majonezikiem- odpowiedziałam, a Louis zrobił wielkie oczy.
   - Nie, dzięki!- odparł stanowczo.
   - Twoja strata- powiedziałam, po czym wzięłam sporego gryza.
   - Chcesz mi może o czymś powiedzieć?- zerknął na mnie pytająco, gdy zamaczałam drugiego ogórka w majonezie.
   - Hmm… Co niby? Jakaś podpowiedź?
   - Ten, no, bo, czy ty, ten , no, czy, czy ja, no, ten- zaczął się jąkać, natomiast ja wybuchłam donośnym śmiechem.
   - Nie kochanie,  nie będziesz tatusiem, przynajmniej na razie. Tak dla pewności nie jestem w ciąży- odparłam, a Louis po tych słowach nico się rozluźnił.
   - Ale jesteś pewna?
   - Tak.
   - Zamieszkaj ze mną- powiedział, łapiąc mnie za prawą dłoń.
   - Słucham?
   - Kupimy sobie wspólny domek, w którym razem zamieszkamy.
   - A co z moją mamą i chłopakami?
   - Jakoś przeżyją.
   - A co, jak będziecie wyjeżdżać w długie trasy koncertowe, a ja będę musiała siedzieć samotnie w pustym domu, bezczynnie gapiąc się w biały sufit?
   - A kto powiedział, że nie weźmiemy cię ze sobą? Ja bym nawet nie przeżył tak długiego rozstania z moją księżniczką.
   - To nie będzie kłopot, taszczyć ze sobą, po całym świecie taką marudę?
   - Nie, jeśli wszyscy kochamy tą marudę- odpowiedział, całując delikatnie moje czoło, a ja wtuliłam się w jego ciepły tors i zaczęłam bawić się jego ręką.
   - Twoja mama mówiła, że nie mamy całego dnia spędzić na kanapie- odparł, gdy w pokoju zapanowała głucha cisza.
   - Ale tutaj jest mi tak wygodnie…- wtuliłam się w niego jeszcze mocniej.
   - A co wy tu jeszcze robicie?- nagle ni stąd, ni zowąd w salonie pojawiła się moja mama.
   - Właśnie mieliśmy się zbierać- odpowiedział Lou, wstając z kanapy, a ja poszłam w jego ślady. 
   - Macie już pomysł gdzie się wybierzecie?- zadała kolejny pytanie, a ja tylko pokiwałam przecząco głową.- Bo wiecie, przy szpitalu jest festyn dobroczynny, możecie się tam wybrać- zaproponowała.
   - Mamo, sami wybierzemy jakieś miejsce- odpowiedziałam, po czym chwyciłam rękę Lou i pociągnęłam go w stronę wyjścia.
   - To co, gdzie jedziemy?- spytała Louis, otwierając przede mną drzwi swojego samochodu.
   - Może wesołe miasteczko, zawsze chciałam przejechać się na rollercoasterze- podsunęłam pomysł, który właśnie przyszedł mi do głowy.
   - Czemu nie, trochę adrenaliny nam nie zaszkodzi- odpowiedział, po czym wstukał jakiś adres w montowanego w panel samochodu GPS-a.- To jedziemy- uruchomił silnik i ruszyliśmy spod podjazdu.
   Na miejscu byliśmy po dwudziestu minutach. Założyliśmy kaptury na głowy, żebyśmy nie wzbudzali większego zainteresowania wśród innych ludzi. Szybkim krokiem ruszyliśmy w stronę kasy, przed którą stała krótka kolejka, do której się ustawiliśmy.
   - Cztery bilety na rollercoaster- powiedział Lou do kasjerki, a ta podała mu bilety.
   - Po co nam, aż cztery?
   - Bo znając życie tak nam się spodoba, że będziemy chcieli to powtórzyć- odpowiedział, po czym objął mnie w tali i powędrowaliśmy wprost na tor rollercoastera. Zapiliśmy pasy i wagonik ruszył. Na początku wolno wjeżdżaliśmy pod górkę, ale gdy byliśmy już na jej szczycie i gdy spojrzałam w dół, myślałam, że zaraz spanikuję. Chwyciłam dłoń Louisa, zamknęłam oczy, a kolejka ruszyła wprost w dół z niesamowitą prędkością, że pisk sam wydobył się z moich ust, a Lou mocniej ścisnął moją rękę.
   - To co, jedziemy jeszcze raz?- spytał, wesolutkim głosem Lou, gdy zeszliśmy z kolejki. Natomiast ja z przypływu tak ogromnej adrenaliny jeszcze się trzęsłam, jak mała cziłała zimą.
   - Nie przeżyję drugiego razu- odpowiedziałam, a Lou słodko się do mnie uśmiechnął i z całych sił przytulił do siebie.
   - A co z biletami?
   - Oddamy je do kas?- zasugerowałam.
   - No weź, ja jadę jeszcze raz, no chodź fajnie będzie, drugi raz nie jest już taki straszny- odpowiedział delikatnie się uśmiechając.
   Po niecałej minucie jakoś dałam się namówić Lou i po raz drugi wsiadłam do wagoniku. Zapięłam pasy i od razu, za nim jeszcze kolejka ruszyła, chwyciłam dłoń Louisa. W pewnym sensie Lou miał rację, jak zeszłam na ziemię, moje ciało nie trzęsło się jak galareta, co miało miejsce po pierwszym razie.
   - Masz ochotę na watę cukrową?- spytałam, gdy krążyliśmy, wtuleni w siebie po wesołym miasteczku.
   - Mam ochotę na ciebie- uśmiechnął się cwaniacko, a ja cmoknęłam go delikatnie, a następnie podeszłam do mężczyzny sprzedającego watę cukrową i kupiłam od niego dwie sztuki.
   - Nie chcę żebyś wracał do Londynu- powiedziałam cichutko, gdy wracaliśmy do samochodu.
   - Ja też nie chcę wracać tam bez ciebie- odpowiedział, cmokając moje czoło.- Ale nie mogę tu zostać nie wiadomo ile, proszę obiecaj mi, że wrócisz ze mną do Londynu- przystanął i uchwycił moją twarz w ręce tak abyśmy spoglądali sobie prosto w oczy.
   - Wiesz jak bardzo bym chciała, ale nie mam pracy, ani nawet, żadnej rodziny w Londynie- zaczęłam mówić, opuszczając wzrok z twarzy Lou. 
   - Słonka masz mnie i chłopaków i przyjaciółki, a co do pieniędzy, nie musisz się o nie martwić- odpowiedział słodkim głosem.
   - Daj mi jakiś czas na zastanowienie- odpowiedziałam, trzęsąc się z zimna, a Louis, gdy zobaczył, że cała drgam okrył mnie swoją kurtką i oboje ruszyliśmy żywym krokiem w stronę parkingu.
   Do końca dnia cały czas myślałam o tej rozmowie z Lou, przez co nie mogłam się skupić na niczym innym. Po kolacji mama otworzyła wino i wraz z Louisem zaczęli pić i rozmawiać, natomiast ja udałam się do łazienki, ponieważ byłam już zmęczona tym dniem.
   - Alkoholicy- skomentowałam, jednocześnie uśmiechając się, gdy zeszłam na chwilę do salonu.
   - Idziesz już spać?- spytał Lou, spoglądając na mnie tymi swoimi cudnymi, pełnymi ciepła oczkami.
   - Tak, jestem zmęczona- odparłam, głośno ziewając. Nalałam sobie do szklanki wodę, którą raz dwa wypiłam.
   - Nie będziesz tęsknić jak sobie jeszcze chwilę posiedzę tutaj z twoją mamą?- spytał, gdy przytuliłam go od tyłu, a nasze ciała dzieliło oparcie krzesła.
   - Będę, ale siedź sobie- cmoknęłam jego policzek- czekam na ciebie w łóżku, kocham cię- te słowa wyszeptałam mu na ucha, tak, aby mama siedząca naprzeciwko nic nie usłyszała.
   - Dobranoc mamo- mruknęłam, po czym powędrowałam do swojego pokoju.
   Uchyliłam lekko okno, bo w pokoju panował zaduch, a następnie zapaliłam sobie nocną lampkę i sięgnęłam po leżącą na szafce książkę, którą zaczęłam czytać kilka dni temu. Zatopiłam się w słowach autora, które niesamowicie wciągnęły mnie w historię bohaterów. Kiedy dojeżdżałam już do ostatnich stron do pokoju wślizgnął się Lou, który chwycił swoje rzeczy i znowu zniknął za progiem drewnianych drzwi. Odłożyłam książkę na miejsce, owinęłam się kołdrą i udawałam, że śpię.
   Chwilę później do mojej sypialni przyszedł Lou, przynajmniej ta mi się wydawało, ale gdy położył się obok mnie na mojej dwuosobowej kanapie byłam pewna, że to on. Co jak co, ale zapach jego perfum to ja poznam wszędzie i zawsze.
   - Śpisz już?- szepnął mi na ucho, a ja leciutko się uśmiechnęłam, po czym odwróciłam się do niego twarzą, w twarz i złożyłam czuły pocałunek na jego miękkich wargach.
   - A no nie śpię- powiedziałam wesoło.
_________________________________
Wiecie co chyba zawieszę bloga jakoś do ferii, bo po pierwsze liczba komentarzy zmalała, o statystykach to już lepiej nie mówić, a co do konkursu to odwołuję z braku zainteresowania. :(
A tak na marginesie KOCHAAM dłuuugiiie komentarze lol xxx

13 komentarzy:

  1. Nie zawieszaj Proszę !!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Błagam nie zawieszaj !!!

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział super !!
    a bloga nie zawieszaj !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten blog jest taki świetny . *__* Nie zawieszaj . <3 Uwielbiam to jak piszesz . Ja też tak czasem mam że raz jest wiecej komentarzy potem mniej . Nie przejmuj się. Pisz bo świetnie ci to wychodzi. Kiedy następny rozdział ? Bo nie wytrzymam . KOCHAM CIĘ ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zmieniam zdanie, ten rozdział to mój ulubiony :D
    I jeszcze raz powtórzę. CHYBA CIĘ BÓG OPUŚCIŁ SKORO DO GŁOWY PRZYSZŁO CI TAK MYŚLEĆ?! Nie nie nie nie nie nie i jeszcze raz NIE!
    Masz pisać dalej, zdechnie inaczej..
    Zapraszam do mnie czasem :)

    OdpowiedzUsuń
  6. po pierwsz rozdział super, po drugie kocham twojego bloga, po trzecie znajde cie jak zawiesisz bloga, po czwarte kocham twój styl pisania po piate nie mozesz zawiesic bloga, po szóste nie przezyje bez twojego opowiadania a po siódme kiedy kolejny rozdział??
    nie mozesz zawiesic bloga!!!! kocham kocham kockam xD <3

    OdpowiedzUsuń
  7. aż do ferii ?!!!!! no chyba Cię głowa boli ! oO nie rób mi tego! a co do rozdziału to jest świetny i proszę Cię nie zawieszaj bo ja już nie mogę się doczekać następnego żeby się dowiedzieć czy wrócą razem do Londynu czy nie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. co? nie! błagam! to że ludzie nie komentują to nie znaczy że nie czytają. po prostu są strasznymi leniami i nie chce im się pisać ;) proszę Cię, nie zawieszaj bloga, on jest taki fajny że no po prostu nie możesz tego zrobić ! x

    OdpowiedzUsuń
  9. proszę nie zawieszaj bloga, ja go kocham!
    a co do rozdziału to świetny oczywiście ;)
    zastanawia mnie co chciał powiedzieć Lou, wtedy co go mama Merry 'uciszyła' ... ale domyślam się że chciał wychlapać że to właśnie ona go ściągnęła do Manchesteru xD
    no i pytanie za milion, Merry wróci do Londynu czy nie? a jak nie to co? Lou się przeprowadzi? cały zespół się przeprowadzi? związek na odległość? bo koniec miłości raczej nie wchodzi w grę ;)
    no więc jak widzisz, nie możesz teraz przestać pisać bo jest za dużo pytań bez odpowiedzi no i po prostu musisz dalej prowadzić bloga :)

    P.S. nie wiem czy już wspominałam ale twoje opowiadanie jest świetne ;d

    Pinia♥

    OdpowiedzUsuń
  10. nie zawieszaj blagam kocham twoje opowiadanie i czekam na nexta !!! ♥♥♥ I Love U

    OdpowiedzUsuń
  11. Ludzie ine piszą kom bo zaczynają odrazu czytac nastepne rozdzialy BŁAGAM NIE ZAWIESZAJ !!! Kocham twój blog !!! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  12. no patrz jak wszyscy błagają ;) pisz dalej, naprawdę czytamy tylko niektórzy są zbyt leniwi żeby pisac coś pod każdym rozdziałem ;d

    OdpowiedzUsuń
  13. usypiam, nic ciekawego. mam nadzieję, że jak dalej bd czytała to coś się wydaarzy ;3 ale tak to mi sie podoba, masz pomysly :D

    OdpowiedzUsuń