poniedziałek, 8 października 2012
Rozdział 34
Gdy się obudziłam, nie byłam w domu chłopaków, a dopiero gdy szerzej otworzyłam oczy uświadomiłam sobie gdzie jestem. Gołe, białe ściany i masa urządzeń dookoła, to nie mogło być nic innego, jak szpital.
Jak się później okazało, miałam tylko silny atak migreny, a w szpitalu zatrzymali mnie jeden dzień na obserwacje. Louis, przywiózł mnie do domu, po czym szybko pojechał do centrum, bo dzisiaj chłopacy mieli koncert charytatywny. Natomiast ja cały dzień spędziłam w łóżku. Co prawda czułam się dobrze, ale nic mi się nie chciało.
Na miesiąc wyjechałam z chłopakami w trasę koncertową, olewając szkołę. Wróciliśmy tydzień przed wakacjami. Ten tydzień poświęciłam na szukaniu pracy na wakacje. Oczywiście nikomu o tym nie powiedziałam, dopiero, gdy przyjęli mnie do Starbucksa postanowiłam w jakiś sposób poinformować chłopaków.
- Mamy dla ciebie pewną propozycję- zaczął Louis, gdy pewnego razu siedzieliśmy wszyscy razem na kanapie.
- Ja też wam muszę coś powiedzieć- odparłam.
- Dobra my pierwsi- dodał Niall.
- Jedziemy wszyscy na wakacje do Miami- powiedział Louis szeroko się uśmiechając.
- Fajnie, ale ja nie jadę.
- Jak to?
- Znalazłam sobie pracę na wakacje w Starbucksie- wyjawiłam, a twarz Lou, opuścił uśmiech.
- Nie mówisz serio?
- Owszem mówię.
- Ale my już mamy kupione bilety- powiedział Liam.
- No tak, wy pojedziecie, po męczącej trasie musicie odpocząć- uśmiechnęłam się do nich.
- Ja nigdzie nie jadę bez ciebie- zaprotestował Louis.
- Kotku, a co będziesz robił tutaj? Ja będę siedzieć w pracy osiem godzin dziennie, przez sześć dni w tygodniu, a tam przynajmniej będziesz z przyjaciółmi.
- Nie chcę- powiedział, jak rozpieszczony dzieciak.
- Lou, ale ja chcę, żebyś jechał! Należy ci się odpoczynek- odparłam, przekonującym tonem.
- Dobra, ale w drugim miesiącu jesteś tylko i wyłącznie dla mnie. Przez dwadzieścia cztery godziny na dobę- postawił warunek, a ja tylko się uśmiechnęłam i czule pocałowałam jego usta, które same się o to prosiły.
Dzisiaj ostatni dzień szkoły, czyli po prostu zakończenie roku. Mimo wielu nieobecności w szkole, jakoś udało mi się zdać do następnej klasy i to z nienajgorszymi wynikami. Jeśli chodzi o Louisa to też dostał świadectwo ukończenia liceum, ale matury nie zdał.
- Idziemy opić świadectwa?- zaproponował Zayn, gdy wyszliśmy z budynku.
- Jestem za- odparli Niall i Liam jednocześnie.
- Ja odpadam, idę do pracy, wakacje się zaczęły- powiedziałam.
- A ty Lou? Idziesz z nami na piwko?- spytał Harry.
- Nie, nie, pójdę odprowadzić Merry do pracy- odpowiedział, obejmując mnie w talii.
- Przecież nie musisz tam ze mną iść- powiedziałam to, ale w głębi duszy bardzo, bardzo chciałam żeby tam ze mną poszedł i najlepiej został cały dzień.
- Ale chcę. Chcę ci zadać pytanie, które męczy mnie już od kilku miesięcy- powiedział tajemniczo, a ja stałam się strasznie ciekawa tego pytania. Objęci ruszyliśmy w stronę samochodu Lou, o czym dotarliśmy do domu, gdzie przebrałam się w odpowiedniejsze ubrania do pracy, gdzie udaliśmy się już na piechotę.
- O co chciałeś się spytać?- zmieniłam temat, gdy rozmawialiśmy o jakiś błahych sprawach.
- Wiem o tobie niemalże wszystko, oprócz jednego- przerwał by nabrać powietrze w płuca po czym kontynuował.- Nigdy, nie licząc tego wrześniowego razu, nie opowiadałaś o swoim ojcu. Kim on był?
- Na pewno był cudownym, troskliwym człowiekiem. Spróbuję ci wszystko opowiedzieć. Odkąd pamiętam mój tata od zawsze pasjonował się końmi, a w szczególności jazdą konną, to była jego pasja i zarazem też praca. Zanim przyszłam na świat wygrał Mistrzostwa Europy w skokach, a gdy moja mama była w ósmym miesiącu ciąży, tata startował na Olimpiadzie, jednak, gdy przyszłam na świat jego wyjazdy i kariera się skończyły. Gdy miałam rok rodzice się pobrali, a tata rozpoczął pracę trenera w pobliskiej stadninie. Przez czternaście lat żyliśmy jak kochająca rodzina, aż do czasu, gdy tata poszedł, jak co piątek do pracy, z której już nie wrócił- po moim policzku spłynęła samotna łza.- Został porwany, a ludzie, którzy go przetrzymywali zażądali zbyt duży okup i dali nam za mało czasu, o wiele za mało- teraz po mojej twarzy łzy płynęły już strumieniami, a na samą myśl, że już nigdy nie zobaczę swojego ukochanego ojca, płacz jeszcze bardziej się nasilił.
- Przepraszam. Nie powinienem był pytać- odparł Lou, mocno mnie do siebie przytulając.
- To nie twoja wina. Rozumiem, po prostu byłeś ciekawy- wyszeptałam, chrapliwym od płaczu głosem.
- Jesteś pewna tej pracy?- Lou zmienił temat, gdy znów ruszyliśmy przed siebie.
- Tak, muszę mieć jakieś pieniądze na własne utrzymanie, bo renta po tacie średnio mi wystarcza, a nie chcę was obciążać większymi kosztami i tak już tyle dla mnie zrobiliście- mój głos powoli zaczął wracać do tego normalnego.
- Jesteśmy- powiedział Louis, gdy staliśmy przed drzwiami jednej z moich ulubionych kawiarni, w której dzisiaj miałam zacząć swoją pierwszą w życiu pracę.
_________________________________________
Ten rozdział jest tu przez was, a ja głupia idiotka nie umiem wam się postawić i dodaję tu kolejne rozdziały. Dobra, ale powiem wam, że ten rozdział jest chyba najnudniejszym ze wszystkich. Takie kompletne dno. Jeżeli ktoś napisze, że jest super, ekstra i wgl, to sorry ja w to nie uwierzę :) Dobra a takie pytanko do was, ile byście chciały, żeby to opowiadanie miało rozdziałów? 40 wystarczy?
Buźka xxx
PS. Powiem wam co napisała do mnie pewna dziewczyna: "Hej możesz mi wysłać swój autograf, bo wiem, że za kilka lat będziesz znaną pisarką, a ja wszystkim, będę się chwalić, że mam twój autograf :)" Jak to przeczytałam, śtwierdziłam, że to żart dnia :) Śmieszne są takie sytuacje ;p
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Zajebisty rozdział i bym cię prosiła żeby było więcej niż 40 rozdziałów bo masz talent i się fajnie czyta :)
OdpowiedzUsuńŚwietny <3. Wspaniały <3. Cudowny <3. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału . Dodawaj go jak najszybciej . Ja tam licze na 100 rozdziałów <3 . 100 i ani jednego mniej może być tylko więcej <3. Kocham cię .
OdpowiedzUsuńa co Ci się tu niby nie podoba? oO świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńbtw. 40? jaja se robisz? przecież już jest prawie 40 O_O
Wy mnie zamęczycie :)
OdpowiedzUsuńtylko żeby mi tu jakiegoś kryzysu w związku nie było jak chłopaki będą na wakacjach. cacy ma być!
OdpowiedzUsuńP.S. wychowałaś tu sobie rozpieszczone bachory to teraz masz :D
jesteś super !!
OdpowiedzUsuńdzięki że wstawiłaś tak szybko a nie np za tydzień
moja cierpliwość się już kończyła...
czekam na następny a ten jest fajny i nie pisz że nie !
40 ?? chyba oszalałaś!!
OdpowiedzUsuń4000000000000 a nie 40 !!
jaja sobie robisz ?! 40 rozdziałów ? hahahahahhahahahaha, chyba 100 ! ; ) Świetny jest ;>
OdpowiedzUsuńchcialabym zeby zawsze byl ten blog ale nic nie trwa wiecznie rozdzial jak zwykle zajebisty ;* czekam na nexta ;pp
OdpowiedzUsuńNopeeee!!!! 40 to za mało :d Dobijmy do ... 70 :D
OdpowiedzUsuńCudo.
A co do tego autografu.. ja też bym nie pogardziła ;p
Buśka:*
40?! o.O no nieeee mysi być dużo więcej minimum 69 xD !!! nie mogę się doczekać kolejnego :D
OdpowiedzUsuń